Artykuły, felietony, opracowania
- W cieniu Gór Sokolich - 01 Coś
- 52 I tak nam minął rok
- 51 Koronacja
- 50 Przygotowania
- 49 Zaproszenie
- 48 Pszczoła zimowa
- 47 Dylematy Wiewiórczaka
- 46 Albinka
- 45 Koza babki Janiny
- 44 Zakarmianie
- 43 Tatusiek
- 42 Czy pszczoły chorują
- 41 Nocą
- 40 Czarna
- 39 Powrót do domu
- 38 Korona
- 37 Warunek
- 36 Skrzacia córka
- 35 Nowa rodzina
- 34 Zadra
- 33 Nie odchodź
- 32 Katastrofa
- 31 Staruszka
- 30 Skarby Zuu
- 29 Rójka
- 28 Miodobranie
- 27 Pochodzenie
- 26 To jest napad
- 25 Jej Wysokość Adelajda
- 24 Toperz czy Nietoperz
- 23 Adamos
- 22 Pszczele tajemnice
- 21 O igłach i ogonkach
- 20 Nowe pokolenie
- 19 Wiewiórczak
- 18 Obloty
- 17 W nowym miejscu
- 16 Przeprowadzka
- 15 Maniek
- 14 Gdzie jest Rysia
- 13 Interesy z Zuuu
- 12 Na złość
- 11 Podkurzacz
- 10 Rabusie
- 09 Pali się
- 08 Ta noc
- 07 Bohater
- 06 Wypadek
- 05 Przytulia
- 04 Zuuu
- 03 Truteń Alojzy
- 02 Uciekające wiadro
- 01 Nieproszony gość
Ochotnicza Straż Pożarna w Korwinowie
Warto rozmawiać - spotkania w sołectwach
Społeczeństwo Obywatelskie – wyzwania XXI wieku
Dzieje Ochotniczej Straży Pożarnej w Poczesnej
Poznaj swojego Parlamentarzystę
Dzieje szkolnictwa podstawowego w Poczesnej
Górnictwo rudziane – V wieków tradycji
Jubileusz Parafii Poczesna 1606 - 2006
W cieniu Gór Sokolich - 01 Coś
Noc była cicha i ciemna. Skrawek księżyca schował się za skałami i wcale nie było go widać. Gwiazdy też jakoś słabiej świeciły. Powoli, bez pośpiechu, łapa za łapą Fokus przemierzał ogród. Pozaglądał cichutko do uli. Obejrzał dużą kopę liści, pod którą była wygrzebana nora Stefana i Gieni. Rodzina jeży właśnie zapadła w sen zimowy i pies starał się pilnować, aby nikt im nie przeszkadzał.
- Jaki tu spokój… - pomyślał pies. - Nic, absolutnie nic tu się nie dzieje. Nudy… Sprawdzę jeszcze czy aby ktoś się nie kręci przy kurniku - postanowił i ruszył w tamtą stronę.
- A co to to? – zagdakał przebudzony Rabin. – Spać nie możesz? Jak nie możesz, to nie przeszkadzaj innym ko ko kolego! Żeby witać śpiewem dzień, trzeba się wyspać. Zmykaj stąd i nie budź mi kur!
- Już idę, idę… - mruknął. - Śpij spokojnie. Ja tylko chciałem… - zaczął tłumaczyć, ale Rabin schował głowę pod skrzydło i usnął. - Jak on może tak spać? – Fokus przyglądał się z niedowierzaniem. - Jakbym całą noc trzymał głowę pod łapą, to rano nie wiedziałbym gdzie jest mój przód, a gdzie tył. Wiem! – zakrzyknął w myślach. - Pójdę przed pracownię i położę się pod balkonem. Tam jest całkiem niezła miejscówka. Wszystko widać i mnie widać. Nikt się nie odważy wejść na pasiekę.
Pies truchcikiem pobiegł przed dom. Najchętniej wykopałby tam ogromną dziurę, bo w dziurze całkiem nieźle się leży, ale wiedział, że ludzie nie byli by tym zachwyceni. Położył się więc pod samym balkonem i już po chwili zapadł w sen.
Śniło mu się, że dostał wielką mięsną kość. Wspaniałą i pachnącą, taką prosto z wędzarni gospodarza. Była olbrzymia i taka apetyczna! Już miał ją ugryźć, gdy coś z wielkim hukiem spadło mu na głowę. To coś zapiszczało dziwnym głosem, a po chwili zajęczało i schowało się pod krzakiem róży. Fokus podskoczył na wysokość okien z takim wrzaskiem, że nie wiadomo skąd w momencie przybiegła Czarna i zaspany Wiewiórczak.
- Dlaczego tak wrzeszczysz?! Co się stało? Jeszcze nie słyszałam, żebyś aż tak wył. Co się dzieje? - dopytywała przestraszona kocica.
Fokus bardzo chętnie opowiedziałby jej całą sytuację, ale ze strachu nie mógł złapać tchu i kompletnie, ale to kompletnie nie miał pojęcia co się właściwie stało. Stał więc na trzęsących się łapach, patrzył wielkimi oczami, a jego całe futro postawione było dęba. Pies nie był w stanie się odezwać.
- Jejku, stary, co Ty?? Wilkiem ponoć jesteś! Wilki się niczego nie boją… Pamiętasz? - uspokajał Wiewiórczak zeskakując ze świerka.
- Przyjacielu, co tu się stało? - powtórzyła spokojnie Czarna, chociaż była coraz bardziej zdziwiona i zaniepokojona.
Fokus wziął głęboki oddech i wybełkotał: Tam jest COŚ.
- Coś? Jakie coś? Gdzie jest? - niedowierzała Czarna.
Tymczasem Wiewiórczak bardzo ostrożnie, powolutku podszedł do krzaka róży i delikatnie rozchylił jego gałęzie. W krzaku świeciła w ciemności para wielkich zielonych oczu.
- O żesz ty!! - wrzasnął Wiewiórczak i z jednego odbicia wskoczył na świerk. - Jak moje orzechy kocham, co to jest?!
- Faceci, no jasne… bohaterzy… - prychnęła pogardliwie Czarna. - Niech was kulawa kura Rabina kopnie. Uważajcie, żeby to „coś” Was w całości nie połknęło – zaśmiała się. Zadarła ogon, napuszyła futro i bardzo powoli podeszła do krzaka. Na wszelki wypadek wyciągnęła łapę najdalej jak się da, a całe jej ciało było w gotowości do szybkiego odskoczenia w razie czego. Delikatnie rozchyliła gałęzie i zobaczyła wielkie zielone oczy i jeszcze większą kulkę futra. Kulka dygotała o wiele bardziej niż pies, a łzy leciały z jej wielkich oczu. Olbrzymie wąsy drżały z przerażenia.
- No coś takiego… Kim Ty jesteś i co tu robisz? - zapytała Czarna, a jej ogon zaczął się nerwowo ruszać. – Wyłaź, ale już! – zażądała.
- Ale ja się boję i bardzo boli mnie ogon - rozpłakało się „coś”.
- Ogon? A dlaczego ogon Cię boli? Co się stało?
- W zasadzie to nie wiem – pochlipywała kulka.
- Wychodź, nic Ci się nie stanie. Zobaczymy też co z tym ogonem – oznajmiła Czarna i odsunęła się trochę.
Po chwili spod krzaka róży wyłoniły się duże uszy zakończone czarnymi pędzelkami, imponujące wąsy, zgrabna mordka z białą obwódką, duży garbaty nos i ogromna ilość futra. „Coś” wyszło całe spod krzaka i wszystkim zebranym ukazał się widok wyjątkowego stworzenia. Wyglądało jak ryś, ale rysiem nie było. Mordkę miało jak kot, ale kota nie przypominało. „Coś” miało potężny puchaty ogon, który wlekło po ziemi. Od razu było widać, że każdy krok powodował u „cosia” ból. Stworzenie było większe od Wiewiórczaka i Czarnej. Kocica patrzyła na nie w zachwycie.
- No dobra, kim Ty jesteś? – przerwała ciszę Czarna.
- Jestem Luśka - odpowiedziało cicho „coś”. - Jestem kotem, a konkretnie kocicą.
- Że co? - warknął Fokus. - Kocica mało mnie nie zabiła?! Wypraszam to sobie! Toż to zniewaga na mojej dumie! Co by dziadziuś powiedział? Co za wstyd! - dodał zdegustowany.
- Powiedzmy sobie szczerze bohaterem, stary, to Ty dziś nie byłeś – zachichotała Czarna. – Ale co tu się właściwie stało?
- Jak to co? Spałem sobie spokojnie, a tu koty z nieba lecą! – bulwersował się Fokus. - Nie może być! Koty nie fruwają! Nawet tak dziwne jak ona. Skąd się wziął latający kot?
- Nie jestem dziwna, jestem wyjątkowa - zaprzeczyła cicho Luśka. – Wyjątkowa, bo jestem kotem domowym. Jestem rasowym Maine Coonem. Normalnie mieszkam w domu, ale dziś była taka ładna noc a balkon otwarty na chwilę, więc chciałam sobie na barierkę wskoczyć, żeby lepiej obejrzeć okolicę. I moje wskoczenie skończyło się tu – tłumaczyła rozglądając się dookoła. - I boli mnie ogon. I nie wiem jak to się stało, że nie jestem tam, tylko jestem tu… – marudziła Luśka.
- Ja wiem jak to się stało – wtrącił Wiewiórczak zeskakując z drzewa. - Przeskoczyłaś barierkę. Nie trafiłaś po prostu. Też mi się tak czasem zdarza. - roześmiał się. – Ale, jejku, jaki Ty masz piękny ogon! Ładniejszy niż mój. No, futro też masz ładne, ale ogon najładniejszy. Ja potrafię ze swojego zrobić chorągiewkę na wietrze. Szkoda, że Ty nie umiesz, byłaby ładniejsza - dodał biegając dookoła Luśki.
- Pewnie że umiem, ale teraz mnie boli - odparła kotka.
- Pokaż ten ogon - nakazała Czarna. - Faktycznie coś jest z nim nie tak. Oj, żeby to nie było nic poważnego. Trzeba Cię zabrać do Nawłotki.
- Nigdzie nie idę. Ja chcę do domuuuu - Luśka rozpłakała się jeszcze bardziej.
Na podwórku robił się coraz większy hałas. Luśka rozpaczała. Czarna namawiała ją, aby poszły do Nawłotki. Wiewiórczak, widząc minę Fokusa, śmiał się z niego niemiłosiernie. Bardzo rozzłoszczony pies groził Wiewiórczakowi, że jak nie przestanie, to za chwilę przetrzepie mu futro. W tym całym zgiełku nikt nie zauważył, że przed pasiekę wyszli ludzie.
- Co tu się wyprawia? – pytali. – Luśka? Co Ty tu robisz? Jakim cudem jesteś na podwórku?
Luśka chciała coś wyjaśniać, ale nikt z ludzi kociego języka nie znał. Dobrzy ludzie jednak znali się na zwierzętach i dokładnie wiedzieli, kiedy one mają problemy. Toteż Luśka szybko wylądowała na ich rękach, aby rankiem trafić do doktora Jarka. Ten po szeregu badań i oględzinach ogona stwierdził, że jest stłuczony i za jakiś czas będzie znowu sprawny. Luśka dostała syrop i wróciła do domu.
Fokus na tym nocnym spotkaniu nie ucierpiał. Odniósł jednak poważne straty na honorze. Wiewiórczak śmiał się z niego jeszcze przez kilka dni i opowiadał o tej historii każdemu kogo spotkał.
- Śmieją się ze mnie. Ze mnie, wilka. Jak im nie wstyd! Taki mądry ten Wiewiórczak, a sam uciekał na drzewo. A tego to już nie pamięta - denerwował się pies. - Ja tutaj codziennie pilnuję, żeby nic nikomu się nie stało, a tu takie śmiechy? Bardzo śmieszne, bardzo…
- Nie przejmuj się – pocieszała go Czarna – zapomną. Kiedyś pewnie zapomną…
- Cześć kochani! – wtem rozległ się głos i zza krzaka wyłonił się długi pyszczek Zuu. - Wpadłam do Was, bo podobno Fokus widział latającego kota - parsknęła śmiechem lisica. – Noo, kochaniutki, opowiadaj mi zaraz dokładnie jak to było! Podobno spałeś i kot wylądował Ci na głowie. Ale zaraz, zaraz, coś mi tu nie pasuje – zastanowiła się lisica. - Przecież Ty podobno nie śpisz, tylko pilnujesz. No i wilkiem bohaterskim jesteś! - lisica jeszcze chciała coś dodać, ale na jej głowie wylądowała ciężka psia łapa.
– Jeszcze słowo, Zuu, jeszcze słowo… i nie ręczę za siebie - zawarczał Fokus, by po chwili parsknąć śmiechem.
- Uff, nareszcie – odetchnęła z ulgą Czarna. - Czasem trzeba umieć się przyznać do własnych słabości i mieć do siebie taki dystans, żeby śmiać się z samego siebie. Będziemy wtedy zdrowsi i lepiej będzie się nam ze sobą żyło. Nie musimy być wszyscy idealni. Choć nie powiem, koty mogły by umieć fruwać… ale było by fajnie… - rozmarzyła się kocica.
Autor: Ewa Zawadzka
2025-08-31
Powyższy tekst chroniony jest prawami autorskimi. Wszelkie prawa zastrzeżone. Żaden z fragmentów lub całość tekstu nie może być kopiowana ani publikowana w jakiejkolwiek formie bez wcześniejszej pisemnej zgody Autorki. Dotyczy to także fotokopii i mikrofilmów oraz rozpowszechniania za pośrednictwem nośników elektronicznych.
Najczęściej czytane:
W cieniu Gór Sokolich - 01 Coś
Spotkanie autorskie z Agnieszką Zakrzewską
Bez owijania w bawełnę, czyli bardzo szczery wywiad z Ewą Zawadzką
Polecane strony:
KB Systems s.c. - projektowanie zaawansowanych aplikacji internetowych
Elunia.korwinow.com - wiersze, rymowanki, fraszki
CampingSielanka.pl - biwak, kajaki, relaks
Wykorzystujemy pliki cookies, aby nasz serwis lepiej spełniał Państwa oczekiwania. Można zablokować zapisywanie cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki. Aby dowiedzieć się więcej na temat cookies kliknij tutaj.