Korwinów

 

19 Wiewiórczak


Słońce tego ranka świeciło bardzo intensywnie. Jego promienie przedzierały się przez gałęzie olbrzymich świerków w ogrodzie. Jak przystało na wczesną wiosnę, przyszła ona niespodziewanie, ze śpiewem ptaków, po kolorowym dywanie z kwitnących krokusów.

Fokus spał pod świerkiem. Uwielbiał to miejsce, bo widok był spod niego na cały ogród, a i on był widoczny dla wszystkich.
Postać dużego psa budziła respekt i szacunek. Nawet listonosz Zenek z rezerwą wchodził na podwórko, mimo zapewnień gospodarzy, iż nie ucierpią na tych wizytach jego spodnie. A i Fokus został zobowiązany, aby go wpuszczać na podwórko kiedy tylko zaistnieje taka potrzeba.
Pies miał dość intensywną noc, gdyż kopanie wielkiej dziury, właśnie pod tym świerkiem, nie szło zgodnie z jego planem. Korzeni było pełno, igły kłuły go w nos i kopanie w takich warunkach było bardzo trudne, mozolne i jak się okazało, dosyć nudne. Toteż zmęczył się tym zajęciem okrutnie i może nawet by dał sobie z tą dziurą spokój, ale nie mógł pokazać innym, że jest to zadanie mało realne, a wręcz niemożliwe do wykonania.
Czarna i Nawłotka obserwowały te jego poczynania i śmiały się z niego niemiłosiernie. A że Fokus był uparty, ambitny i za nic w świecie nie przyznałby się do porażki, to problem miał dość duży. Jak ma wytłumaczyć, dlaczego ta dziura wcale jeszcze dziury nie przypomina?
- Stary, nie dasz rady - śmiała się Czarna. - Pazury zedrzesz, a i tak nie wykopiesz.
- Że co?! Że ja tej dziury nie wykopię? A to niby dlaczego? Nie ma takiej dziury, której bym nie wyrył! - odpowiadał na zaczepki Fokus. - Tylko może nie w tej chwili… - dodawał cichutko, bo w głębi duszy wiedział, że łatwo nie pójdzie.

I tak, po kolejnej zmarnowanej nocy, pies drzemał pod świerkiem jak niemowlę. Spał snem spokojnym i nie zmąconym, zupełnie nie przeczuwając, że od kilku minut ktoś usilnie stara się zrobić mu psikusa.

- Zobacz, co tu się zaraz wydarzy - powiedziała Czarna do Nawłotki, która właśnie cerowała swoją czapkę.
- Że gdzie? Tu? – zainteresowała się skrzatka.
- No, tu. Popatrz na te gałęzie nad Fokusem – wskazała Czarna i zachichotała. - Lepiej się odsuń, bo uwierz mi, zaraz tu się będzie działo.
Nawłotka podniosła głowę i popatrzyła na świerk. Na gałęzi mała, kudłata istotka składała cichutko stosik największych szyszek, jakie na tym świerku rosły. Centralnie nad głową śpiącego psa. Była mniejsza od kota, na uszach miała zabawne pędzelki, niezwykle czarne, bystre i radosne oczy oraz ciemno-brązowe, prawie czarne, futro. I ogon. Ale jaki to był ogon! Puchaty, wyczesany, wygłaskany, wywinięty w cudny rogalik. Każdy włosek był postawiony w inną stronę. To była taka kita, której pozazdrościłaby nawet Zuu. Istotka układała szyszki i cichutko śmiała się sama do siebie.
- O jejku! Jeśli to jest to, co ja myślę, to rzeczywiście zaraz będzie widowisko! - zaśmiała się Nawłotka i teraz obie z Czarną obserwowały całą sytuację z jawnym rozbawieniem.
Istotka ustawiła właśnie ostatnią szyszkę na stosiku. Popatrzyła w lewo, w prawo i w dół, po czym delikatnie wycofała się z gałęzi. Weszła po pniu na kondygnację wyżej i z nieukrywaną frajdą zeskoczyła z niej na gałąź, na której były szyszki. Cały stos szyszek, wystrzelony jak z procy, spadł prosto na głowę śpiącego psa.
Fokus zerwał się jak oparzony. Skoczył na cztery łapy i wypruł z prędkością światła przed siebie, nie zwracając specjalnie uwagi na to, gdzie biegnie. Tym sposobem wpadł w kłujący berberys, przez który przetoczył się jak śnieżna kula, a cały swój ostry zryw zakończył w nowo zrobionym oczku wodnym na pasiece. Dał takiego nura, że dosłownie wbił się w dorodną lilię wodną, która tam rosła.

- A niech to! Co to było?! – marudził do siebie, gramoląc się dosyć niezdarnie z wody.

Czarna i Nawłotka popłakały się ze śmiechu i dłuższą chwilę zajęło im uspokojenie się. Jednak gdy zobaczyły psa, znowu gruchnęły takim śmiechem, że Nawłotka spadła z ławki.
- No, bardzo zabawne! Bardzo! - warczał pies, coraz bardziej zły. - O mało się tam nie utopiłem! Cały nos sobie pokłułem, a te się śmieją! Rzeczywiście, jakie to zabawne - denerwował się. – To ja tu podwórka całą noc pilnuję, żeby było bezpiecznie, a te frajdę mają, że mnie coś obudziło!
- Nie, że coś Cię obudziło, ale JAK to zrobiło i gdzie ten bohaterski pies się zatrzymał - śmiała się Czarna, ocierając łzy.
Tymczasem mała, kudłata istotka aż podskakiwała z radości, że udało jej się taki żart śpiącemu psu zrobić. Piszczała przy tym radośnie i Fokus bardzo szybko domyślił się, skąd wzięły się szyszki i kto mu takiego psikusa spłatał.
- Złaź tu! I to już!! Ty mały wyleniałku, Ty gadzino paskudna, co psu spać nie dajesz i jeszcze masz z tego radochę! No! Chodź no tu! Ja Ci zaraz pokażę, co to są żarty! Oj, będzie zabawnie! – wściekał się pies. - Zobaczysz jak Ci to napuszone futro zaraz przetrzepię! Chodź, pośmiejemy się teraz z Ciebie, Ty urwisie jeden!
- Może bym i zlazł z tego świerka, ale i tak mnie nie złapiesz – chichotało małe stworzonko. - No chodź, pogonimy się do tej bramy. Zobaczymy kto będzie pierwszy, czy Ty, czy ja - zaproponowało. Podskoczyło na pień, a potem z prędkością błyskawicy znalazło się na czubku jednego świerka, potem drugiego, a za chwilę i trzeciego. Fiknęło przy tym w locie dwa fikołki i usiadło na bramie, śmiejąc się z całej sytuacji.

Fokus siedział mokry i ledwo nadążył obserwować stworzenie.

- Co to ma być? Niby kot, ale jakiś… drzewny? Ogon jak u lisa, ale mniejsze toto. Co to jest? - zapytał zdezorientowany. – Nawłotko, co to za cudak tu się na świerk przyplątał?
- Tylko nie cudak! Nie cudak, Wiewiórczak jestem – przedstawiło się „coś”, które nie wiadomo skąd i kiedy, siedziało już na wielkiej magnolii.
- Dokładnie, to wiewiórka jest – potwierdziła Nawłotka. - Bardzo sprytna. I wesoła, jak widzę – dodała.
- Sprytnie to ja mu zaraz futro przetrzepię! – warknął pies.
- Oj tam, oj tam. Stary, nie miej żalu. Przecież aż się prosiło, żeby Ci zrobić psikusa… tak słodko spałeś - odparł niewinnie Wiewiórczak i zeskoczył na ziemię.
- No, teraz dopiero mogę sobie Ciebie spokojnie obejrzeć - stwierdził Fokus, dokładnie przyglądając się wiewiórce. - Mały jakiś jesteś, a taki szybki. No, no… jeszcze wiewióry nie widziałem w swoim życiu.
- To widzisz, właśnie widzisz - zaśmiał się Wiewiórczak - I jak pewnie zauważyłeś, wcale nie jestem rudy. Jestem czarną wiewiórką. Ponoć jesteśmy wyjątkowe – pochwalił się.
- Tak, wyjątkowy jest z Ciebie smyk – wtrąciła Czarna. - Mieszkasz w tym ogrodzie?
- Dokładnie na tym świerku – Wiewiórczak pokazał na drzewo, pod którym pies próbował wykopać dziurę. - Całkiem niezła miejscówka. A tam, w przedszkolnym ogrodzie, zrobili mi karmik i codziennie dostaję garść świeżutkich orzechów. Głodny więc nie bywam, ale nie powiem, zapasy robię. Zakopuję trochę na gorsze czasy pod drzewami – oznajmił Wiewiórczak. - Na przykład tutaj – wskazał na świerka i zwrócił się do psa - Tu mam całkiem niezły zapas, a Ty majstrujesz jakiś dół. Stary, spiżarnię mi tu rozkopujesz! Musiałem Ci tego świerka jakoś obrzydzić, bo wyryjesz mi wszystkie zakopane orzechy, a trochę się tu napracowałem – wytłumaczył.
- Trzeba było przyjść i powiedzieć, to bym w tym miejscu nie kopał - stwierdził Fokus, bo właśnie dotarło do niego, że teraz już nie musi dalej kopać dziury.
- Nie byłem pewien, czy mnie posłuchasz.
- Trzeba było spróbować. Poznaj moje dobre serce i wiedz, że tu kopać już nie będę. Trzymaj tam te swoje orzechy. Ja sobie znajdę inne miejsce do kopania dziury – oznajmił. - Ale obiecaj mi, że jak usnę pod drzewem, to już mi nic na łeb nie zrzucisz.
- Obiecuję! – ochoczo zgodził się Wiewiórczak i jeszcze raz zapytał - Naprawdę nie będziesz tu kopał?
- Nie będę – potwierdził pies, w głębi duszy bardzo szczęśliwy. Dzięki małej wiewiórce, z honorem mógł wyjść z niefortunnej sytuacji z dziurą, której wykopać się nie dało.
- No to super!! – wykrzyknął Wiewórczak i rzucił się szczęśliwy na szyję Fokusa. Zanim pies w ogóle zareagował, zwierzak popędził już w kierunku świerka.
- Chyba masz nowego przyjaciela – podsumowała rozbawiona Czarna.
- No, chyba tak. W sumie to on całkiem sympatyczny jest - przyznał Fokus. - A teraz, Panie wybaczą, idę wylizać moje zmoknięte futro. Może do wieczora dam radę –powiedział jeszcze na odchodne i zniknął za werandą.

c.d.n.



Autor: Ewa Zawadzka


2023-03-10

Powyższy tekst chroniony jest prawami autorskimi. Wszelkie prawa zastrzeżone. Żaden z fragmentów lub całość tekstu nie może być kopiowana ani publikowana w jakiejkolwiek formie bez wcześniejszej pisemnej zgody Autorki. Dotyczy to także fotokopii i mikrofilmów oraz rozpowszechniania za pośrednictwem nośników elektronicznych.

Kontakt:

redakcja(at)korwinow.com

tel. 516 464 400

Najczęściej czytane:



Nawłociowa Pasieka dzieciom - I tak nam minął rok

Nawłociowa Pasieka dzieciom - Koronacja

Nawłociowa Pasieka dzieciom - Przygotowania


Polecane strony:

 

KB Systems s.c. - projektowanie zaawansowanych aplikacji internetowych

 

Elunia.korwinow.com - wiersze, rymowanki, fraszki

 

CampingSielanka.pl - biwak, kajaki, relaks

 

 


Wykorzystujemy pliki cookies, aby nasz serwis lepiej spełniał Państwa oczekiwania. Można zablokować zapisywanie cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki. Aby dowiedzieć się więcej na temat cookies kliknij tutaj.