Korwinów

 

13 Interesy z Zuuu


Słońce tego dnia nawet przyzwoicie grzało. Czarna wylegiwała się pod przegorzanem. Miała tu dobry punkt obserwacyjny na całą pasiekę i łąkę. Fokus z Wrzoskiem jak co dzień zaglądali na pasiekę i obserwowali pojedyncze pszczoły, które mimo że był luty, krążyły nad ulami. Czarna cieszyła się chwilą, słońce świeciło, był spokój i już tak przyjemnie zamykały się jej oczy, gdy nie wiadomo skąd wpadła na pasiekę zasapana Zuu.

- Gdzie jest Fokus? Nie wiesz przypadkiem moja droga? - spytała lisica.
- A po cóż Ci Fokus, jeśli wolno zapytać? – zaciekawiła się Czarna.
- A, nie bardzo. Wiesz, kochana, interes mam do zrobienia i nie powiem, przydałby mi się ktoś taki jak Fokus – stwierdziła.
- Zuu, Ty i interesy? Akurat, ciekawe… Z Tobą interesów się nie robi, bo słabo się na tym wychodzi - podsumowała Czarna i chciała jeszcze coś dodać, ale nie zdążyła. Zuu wypatrzyła Fokusa i pognała w jego kierunku tak, że powiewała na wietrze tylko jej ruda kita.

- Foookuuus! Mój bohaterze! Jesteś mi bardzo potrzebny, wręcz nie wyobrażam sobie tego dnia bez Ciebie! - wykrzyczała Zuu na widok psa.

- Że ja? Tobie? A w jakim celu? - zapytał niezmiernie zdziwiony.
- Mój drogi, jest sprawa. Taki mały interesik, ale dość dla mnie istotny. Pomożesz Zuuu? Prawda? No kto, jak nie Ty? – zatrzepotała rzęsami - Mój drogi, chciał mi pomoc w tej sprawie pewien mały Burek wiejski, ale nie chciałam. Potrzebuję kogoś wyjątkowego! Tak inteligentnego jak Ty, tak wysportowanego jak Ty i tak szybkiego jak Ty! – wychwalała psa - To jak będzie? Pomożesz mi w interesach?
- Że ja? O mnie mówisz? Zuu, coś mi tu nie gra. W jakich to niby interesach? - zapytał Fokus zaciekawiony, bo liczne komplementy sprawiły mu przyjemność.
- Słuchaj, mój piękny, nie powiem Ci za dużo, bo tajemnic zawodowych nie zdradzam. Powiem tak: potrzebuję Cię, abyś mi pomógł coś tu przynieść. Mam pewną, no powiem szczerze, rzecz do odebrania i sama nie dam rady. Noo, kochany, zgódź się… – prosiła Zuu, mrugając uroczo swoimi powiekami w kierunku psa. – Słuchaj, kochany, powiem Ci na uszko, że tylko Tobie mogę zaufać, boś najmądrzejszy w całej wsi. Umysł masz wybitny i szybki jesteś jak błyskawica, a mnie się ciut spieszy – dodała, owijając się zalotnie ogonem.

- Fokus, co ona znowu wymyśliła? Czemu na kilometr śmierdzi mi tu kłopotami? - wtrąciła Czarna, podchodząc do psa.

- Oj, zaraz kłopotami – machnęła kitą lisica. - Ty się może czymś, kochana, zajmij. Nie będziesz mi tu negocjacji biznesowych psuć. Zmykaj i to już, bo cierpliwością nie grzeszę, a i tłumaczyć Ci nic nie zamierzam! - fuknęła niecierpliwie i zwróciła się znowu do psa - To jak, mój bohaterze? Pomożesz mi? Chyba, że się boisz, jak te wszystkie burki. Ale ponoć wilkiem jesteś i to jeszcze wyjątkowym! To jak będzie? Jesteś na tyle odważny, czy boisz się, jak ta mysz, co w szopie pod miotłą siedzi - podpuszczała chytrze Zuu.
- Że ja miałbym się bać? Ja? W życiu! Ja nie boję się niczego! Pewnie że pójdę! – zgodził się poirytowany pies - Wilki nie boją się niczego!
- Fokus, głupio robisz – upomniała go Czarna. - Zastanów się dobrze. Już nie pamiętasz o tej podrzuconej pod budę kurze? I czy kiedyś, pomagając Zuu, pomyślnie na tym wyszedłeś? – przypomniała.
- Jeszcze słowo, Czarna i spotkasz się z moimi zębami! - warknęła złowrogo Zuu. - Fokus jest na tyle inteligentny, że sam umie podejmować decyzje. Nie musi słuchać kocicy. Nie przeszkadzaj nam! – ostrzegawczo pokazała Czarnej zęby, po czym odwróciła się i posłała słodki uśmiech Fokusowi. - No to jak, kochaniutki, idziemy? To niedaleko. O tam, - wskazała pazurkiem - pod las. Za stodołą jest stary płot, a pod płotem jest moja rzecz, którą Ty pomożesz mi przynieść. I już! Sprawa prosta jak drut. Idziemy? – ponagliła.
- Idziemy! – ochoczo potwierdził pies, któremu te zachwyty bardzo się podobały.
Zuu aż podskoczyła z radości i po chwili już popędzili razem w kierunku lasu.

- Czemu mam wrażenie, że coś tu jest nie tak? – zagadnęła Czarna Wrzoska, który od paru chwil przysłuchiwał się rozmowie.

- Bo zdecydowanie jest nie tak. Od kiedy to lisica przychodzi po pomoc? Fokus źle zrobił, że tam poszedł - oznajmił skrzat.
- To dlaczego mu pozwoliłeś, co? – zdziwiła się kocica.
- Bo nasze gadanie nic by nie dało. On się musi uczyć na własnych błędach - powiedział smutno Wrzosek.

Tymczasem Zuu i Fokus dotarli pod las.

- Tylko cicho bądź w tych krzakach – instruowała Zuu - bo tam są dwa głupie Burki. Narobią hałasu na całą wieś i zepsują mi interesy na cały miesiąc, a nawet dobrze mi tu ostatnio idzie.
- Jakie Ty tu interesy robisz, co? – zapytał Fokus podejrzliwie.
- Nie pytaj. Obiecałeś mi pomóc, to pomóż. Szybko, dawaj! Biegniemy pod ten płot, bierzesz w zęby, o nic nie pytasz i natychmiast w długą! Żeby nas tu nikt nie widział! Jasne?
- Jasne… no dobra, to chodź – odpowiedział z lekkim wahaniem pies.
Pobiegli prosto przed siebie. Dotarli pod płot i tam dopiero Fokus zrozumiał w co właśnie się wpakował. Pod płotem leżał bowiem uduszony, największy indor jakiego w życiu widział.
- Co to ma być? Indyk? – wykrztusił. - Ja mam Ci tego indora na pasiekę zanieść? Czyś Ty oszalała? – wykrzyczał.
- Cicho bądź, bo nas usłyszą! – warknęła Zuu.
- Nie będę targał tego biednego indora! Czyś Ty rozum straciła? Indora? Serio? Przecież on waży tyle co Ty! Teraz to już Zuu przesadziłaś. Sama go sobie targaj na pasiekę!
- Obiecałeś mi pomóc! Poza tym ja nie dam rady, bo tu mam schowaną tłustą kaczkę - odparła coraz bardziej zniecierpliwiona Zuu.
- I jeszcze kaczkę? Co to ma być?! – oburzył się pies.
- Jak to: co? Moje śniadanie, obiad i kolacja na pół miesiąca. Ja tego tu nie zostawię! Bierz indora, ja kaczkę i zmiatamy! - wykrzyczała w biegu Zuu - No już!

Całą kłótnię obserwowali zza stodoły właściciele zwierząt. Kiedy Fokus i Zuu intensywnie się kłócili, Ci wypuścili swoje psy i uzbrojeni w widły oraz solidnych rozmiarów miotłę ruszyli na Zuu i Fokusa. Zrobił się straszny hałas i zamieszanie. Zuu porwała kaczkę w zęby i ruszyła pędem w stronę pasieki. Fokus miał większy problem, bo indor był duży i ciężki, a dwa podwórkowe Burki - dość zwinne i szybkie. I tak jeden złapał go zębami za ogon, drugi dość mocno za nogę. Fokus wyrwał się im i z ciężkim indorem próbował kawałek biec, ale nie dał rady. Poczuł kolejne ugryzienie na grzbiecie. Dodatkowo jeszcze na jego karku wylądowała solidna miotła gospodyni. Rzucił więc indora i ruszył pędem przed siebie. O krok za nim były dwa psy, gospodyni i gospodarz z widłami. Awantura zrobiła się z tego na pół wsi. Pies próbował uciekać, ale szło mu dość marnie.

Tymczasem Zuu bezpiecznie schowała kaczkę i korzystając z zamieszania wróciła po indora. Wyciągnęła go z podwórka bez problemów, bo wszyscy ruszyli w pogoń za Fokusem i nikogo nie było na podwórzu.

Fokus zdołał uwolnić się od małego Burka, który solidnie wgryzł mu się w plecy i unikając wideł, które rzucone przeleciały mu przed nosem, popędził w las. Przesiedział w krzakach dosyć długą chwilę, zanim zdecydował się wrócić, wyjątkowo okrężną drogą, na pasiekę. Był zły sam na siebie i bardzo wściekły na Zuuu. Zastanawiał się poważnie, jak mógł dać się podejść lisicy, że wpakował się w takie kłopoty. Ogon miał wyskubany, pogryziony kark, łapa bolała go paskudnie, a i ucho porządnie oberwało od miotły. Na pasiekę wrócił obolały, zmęczony i z mocnym postanowieniem, że nigdy już nie da się Zuu na nic namówić.


- Jak Ty wyglądasz?! Wiedziałam, że same kłopoty z tego będą. Ciesz się, że żyjesz! -przywitała go Czarna. - Co tam się stało? – dopytywała.

- Nawet mnie nie denerwuj! Weź nie pytaj! - warknął Fokus. - Gdzie jest ten rudzielec? Gdzie ta gadzina się schowała? – podreptał w stronę lisiej nory. - Wyłaź z tej nory i to już! – szczekał nad dziurą.
- Wiesz, może bym i wyszła, ale właśnie mam robotę z kaczką, więc wybacz, jestem zajęta - tłumaczyła Zuu. – Zresztą sam się o to prosiłeś. Nie trzeba było tak wrzeszczeć pod płotem, to by nas nie widzieli i nie słyszeli. To ja powinnam się na Ciebie obrazić! Futro sobie wybrudziłam i pazurek złamałam.
- Ja Ci zaraz złamię nie tylko pazur, jak Cię dorwę! – pieklił się pies.
- Fokus, w tym wszystkim to ona ma rację. Sam się zgodziłeś – wtrącił Wrzosek, który dotarł pod lisią norę. - Serce masz widać wielkie, ale rozumek mały i znowu cwana lisica zagrała Ci na nosie. Chodź, stary, do Nawłotki. Musi Ci te rany jakoś opatrzyć. Mam tylko nadzieję, że ta bolesna lekcja czegoś Cię jednak nauczy.
- Nauczy go siedzieć na pasiece na ogonie i nie łazić nigdzie. Jak go teraz na wsi spotkają te dwa Burki, to dopiero lanie dostanie - odparła zdegustowana całą sytuacją Czarna.

c.d.n.



Autor: Ewa Zawadzka


2023-01-27

Powyższy tekst chroniony jest prawami autorskimi. Wszelkie prawa zastrzeżone. Żaden z fragmentów lub całość tekstu nie może być kopiowana ani publikowana w jakiejkolwiek formie bez wcześniejszej pisemnej zgody Autorki. Dotyczy to także fotokopii i mikrofilmów oraz rozpowszechniania za pośrednictwem nośników elektronicznych.

Kontakt:

redakcja(at)korwinow.com

tel. 516 464 400

Najczęściej czytane:


Promocja książki "Opowieści z Nawłociowej Pasieki"

Spotkanie z Qbą Bociągą

Podsumowanie projektu Nawłociowa Pasieka Dzieciom



Polecane strony:

 

KB Systems s.c. - projektowanie zaawansowanych aplikacji internetowych

 

Elunia.korwinow.com - wiersze, rymowanki, fraszki

 

CampingSielanka.pl - biwak, kajaki, relaks

 

 

 

Wykorzystujemy pliki cookies, aby nasz serwis lepiej spełniał Państwa oczekiwania. Można zablokować zapisywanie cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki. Aby dowiedzieć się więcej na temat cookies kliknij tutaj.