Korwinów

 

25 Jej Wysokość Adelajda


Słońce już wysoko stało na niebie, gdy Fokus wyszedł ze swojej budy. Noc miał pracowitą, bowiem ganiał po ogrodzie za kretami, kopiąc przy tym kolejne dziury. Był niewyspany, zmęczony i wybitnie nie miał humoru. Wytoczył się mozolnie z budy, przeciągnął, ziewnął na całą paszczę i rozejrzał leniwie po podwórku. Ze strony pasieki dobiegł go głos zdegustowanego Wrzoska.

- No co Ty opowiadasz?! Jak to nie wracasz? Przecież Ty musisz mieszkać w ulu! - mówił Wrzosek podniesionym głosem.
- Nie wracam! Mowy nie ma! Mam tego dość! Dlaczego niby mam całe życie siedzieć w ulu?! Ja protestuję! Ja się nie zgadzam!
- Jesteś matką! Jak Ty to sobie wyobrażasz? Będziesz siedzieć tu na krzaczysku? – niedowierzał skrzat.
- Powiedziałam przecież: nie wracam! – upierała się przy swoim matka.

Fokus przyglądał się ze zdziwieniem całej sytuacji i w końcu zapytał:

- Przepraszam Was, ale co tu się dzieje?
- To, mój drogi, jest nasza najmłodsza mateczka, która poczuła się urażona moim, niestety niefortunnym, zaglądaniem do ula – zaczął wyjaśniać Wrzosek. - Jak widzisz, zwiała mi przez otwarty daszek, a teraz nie zamierza wcale tam wracać… I tak mamy pewien kłopot – dodał drapiąc się po głowie.
- Niefortunnym?! – oburzyła się pszczoła - Ja zostałam totalnie sponiewierana, obrażona, podeptano moją godność i mój autorytet! Mój majestat sięgnął dennicy tegoż ula! Przylazło toto – wskazała na skrzata - wyciągnęło ramkę, na której siedziałam i właśnie miałam zamiar znieść dorodne jajo, jak ten mądrala nie dość, że ramkę upuścił, to jeszcze tak nią uderzył w ul, że aż mi w głowie dudni! Sam sobie teraz tam siedź i znoś jaja! Ja nie wracam! - buntowała się matka.
- Ależ moja droga, nie zrobiłbym takiej głupoty, gdyby nie jedna z Twoich strażniczek - tłumaczył się Wrzosek. - Dziabnęła mnie prosto w nos.
- No faktycznie – wtrącił pies. - Tak patrzę na Ciebie i tak myślę, co mi się tu nie zgadza - parsknął śmiechem. - Zawsze miałeś duży nos, ale teraz to jest bardzo konkretny kinol. A czerwony, że możesz u Mikołaja za Rudolfa robić, jakby trzeba było go zastąpić – chichotał pies.
- Ty się śmiejesz, a mnie boli paskudnie – marudził Wrzosek. - Jad strażniczek jest najgorszy.
- I prawidłowo! - spuentowała matka. - Medal powinnam dać tej biedaczce, ale przez Ciebie już nie żyje. Dopadła Cię moja najlepsza strażniczka ze świty. Kto mnie teraz będzie tak dobrze bronił, co? – dopytywała się.
- Jak to nie żyje? – zapytał przejęty Fokus.
- Normalnie. Pszczoły żądlą tylko raz, a po użądleniu umierają – wyjaśniła i zwróciła się do skrzata - Jakbyś tego wielkiego nochala nie wtykał do mojego ula, to ja, Jej Wysokość Adelajda, złożyłabym całkiem udane jajo, moja strażniczka by żyła, a Twój nochal miałby normalne, choć i tak ponadprzeciętne rozmiary. A tak, to teraz sam sobie właź do tego ula! - wykrzyczała urażona matka.
- Czy Jej Wysokość Adelajda może mi coś o sobie opowiedzieć? – zapytał nieśmiało zaciekawiony pies.
- A co Ty byś chciał o mnie wiedzieć?
- Ciekaw bardzo jestem, jak wygląda życie matki w ulu.
- Hmm, normalnie. W luksusie, z klasą i godnością, którą mi ten gad zniszczył – zirytowała się na niedawne wspomnienie Adelajda.
- Czyli jak? – dopytywał pies.
- Otóż, mój drogi, wstaję ze słońcem. Moja świta musi mnie umyć, czyli dokładnie wylizać i wyczyścić moje futerko, napuszyć każdy mój włosek na nim. Przecież jestem matką, muszę pięknie wyglądać – dodała dumnie. - Potem mam śniadanie, więc muszą mnie nakarmić, bo przecież nie będę sobie brudziła łapek. Dostaję solidną porcję pszczelego mleczka. Po śniadaniu znowu muszą mnie myć i jestem gotowa do przechadzki po moim ulu. Oczywiście moja świta i strażniczki idą ze mną. Ktoś musi mnie chronić i ktoś musi o mnie dbać. Przecież jestem matką!
- Żyjesz Pani iście po królewsku - zaobserwował Fokus.
- A jakże! Jestem przecież wyjątkowa! - przytaknęła Adelajda.
- Czy masz Pani jakieś obowiązki w ulu? - dociekał pies.
- Oczywiście! Składam jaja tam gdzie się da, czyli w każdej pustej i pięknie wypucowanej komórce. To dzięki mnie żyją pszczoły i dzięki mnie jest ich tak dużo. Pilnuję porządku i przydzielam funkcje innym pszczołom. Jestem najważniejsza w ulu. I wszyscy muszą o mnie dbać, bo jestem ich matką – podsumowała.
- Jejku, nie tylko jesteś matką, jesteś sercem tego ula! – zachwycił się Fokus. – Ale… kiedy Ciebie zabraknie, to co się stanie?
- Gdy mnie zabraknie, to rodzina umiera – zmartwiła się Adelajda i umilkła.
- No to jak to tak, Pani matko? – Fokus aż podskoczył z wrażenia. - Siedzisz tu, na tej gałęzi! Narażasz się, że zjedzą Cię sikorki, bo jesteś okazałym i wyjątkowo pięknym kąskiem! A tam w środku Twój ul umiera?! – pies był zszokowany.
- Tak – zasmuciła się - i to jest jego wina! - Adelajda wskazała oskarżycielsko na Wrzoska.
- Nie wiedziałem, że matki w ogóle fruwają – pies zmienił temat.
- A fruwają – potwierdził skrzat. - Zdarza się tak, gdy są młode i delikatnie mówiąc, nie są ciężkie. A nasza, tu oto mateczka, wyjątkowej urody jest – przymilał się.
- Dokładnie! Pani, gdzie one, sieroty, znajdą taką urodziwą mateczkę? Tak mądrą i piękną - wychwalał Fokus.
-Ty mi tutaj bajek nie opowiadaj, bo ja w takim stanie tam i tak nie wrócę - upierała się matka.
- Ale w jakim stanie? - zapytali chórem Wrzosek i Fokus.
- No, jak to? Nie widzicie? – zdenerwowała się Adelajda. - Jak spadałam na dennicę, to sobie ten pazurek wybrudziłam. I jak ja teraz wyglądam! – wykrzyknęła.
- Jaki pazurek? – zainteresował się pies. - Gdzie?
- A o! O tu! - Adelajda podstawiła mu pod nos przednia łapkę.
- Ło matko! Ja tu ledwie tą Twoją łapkę widzę, a co dopiero ubrudzenie – wielce zdziwiony pies machnął ogonem.
- Boś fujara! – prychnęła nadal obrażona matka. - Kto mnie teraz wyliże? Co? Nie wrócę w takim stanie do ula. Matka musi być idealna!
- No bez przesady! Wrócisz i pewnie wtedy zaraz Cię umyją - pocieszał pies.
- Bzdura! Mogą pomyśleć, że jestem brudas i fajtłapa. I będą chciały mieć inną matkę. Wybiorą moje jajo, będą karmić je mleczkiem, aż wyrośnie nowa królowa, która pewnego dnia przyjdzie i znienacka zabije mnie swoim żądłem. Tak kończą matki, które nie są idealne!
- A to dopiero! To faktycznie jest mały kłopot – zasmucił się Fokus.
- Wcale nie taki mały. I to przez niego! - wskazała łapką Wrzoska.
- Chyba wiem kto nam pomoże! - stwierdził pies i pobiegł w stronę ogrodu. Już po chwili wrócił z Nawłotką na grzbiecie, która nie bardzo wiedziała co ma zrobić.
- Pokaż no, kochana mateczko, tą łapkę – zwróciła się do pszczoły, gdy już Fokus z Wrzoskiem pobieżnie opowiedzieli jej co się stało. – Faktycznie… Poczekaj mateczko, zaraz to wyczyścimy. Postaram się bardzo ostrożnie i dokładnie - uspokajała Nawłotka.
I już po chwili pazurek matki był czysty, choć nie wylizany. Adelajda oglądała go wnikliwie z każdej strony, po czym stwierdziła:
- No, od biedy może być. Moja świta zrobi to lepiej. Wracam do ula!

Wszyscy odetchnęli z ulgą. Adelajda zamachała małymi skrzydłami i bardzo powoli wzbiła się w powietrze, po czym usiadła na wylotku ula.

- Myślałem, że matki lepiej latają. Bardzo marnie jej to idzie - stwierdził pies.
- Matki w ogóle nie latają. Chyba, że ktoś je bardzo wystraszy… tak jak niestety ja – przyznał się Wrzosek. - Wylatują tylko jeden raz, gdy są młode, żeby się zakochać w jakimś wyjątkowym trutniu. Ale ta miłość zawsze kończy się nieszczęśliwie, zwłaszcza dla trutnia. Matki wracają do ula i do końca swoich dni nie wychodzą z niego – wytłumaczył.

Tymczasem Adelajda w pełnym majestacie i ku wielkiemu zdziwieniu strażniczek wróciła do ula.

- Ależ Pani! Jak to się stało, że Ty wracasz z łąki sama? - zapytały zszokowane.
- A no tak pilnujecie, że każdy może wyjść i wejść do mojego ula! – połajała je Adelajda. - Co robicie, nicponie, na tym wylotku, że nie zauważyliście jak Wasza matka na inspekcję wychodzi! Do pracy się brać! I to już! - wykrzyczała Adelajda wchodząc do ula. – Czy ktoś mi powie, gdzie mam teraz złożyć jajo?

- Piękny masz nos, piękny - zaśmiała się Nawłotka patrząc na Wrzoska.

- Możesz coś z tym zrobić? – poprosił skrzat.
- Mogę, ale nie zrobię. Niech Cię porządnie poboli ta kichawka, to nauczysz się jej nie wtykać tam, gdzie nie powinieneś - pouczyła Nawłotka. Obróciła się na pięcie i poszła w stronę ogrodu, a jej dwa rude warkocze mieniły się jak złoto w pełnym słońcu.

c.d.n.



Autor: Ewa Zawadzka


2023-04-21


Powyższy tekst chroniony jest prawami autorskimi. Wszelkie prawa zastrzeżone. Żaden z fragmentów lub całość tekstu nie może być kopiowana ani publikowana w jakiejkolwiek formie bez wcześniejszej pisemnej zgody Autorki. Dotyczy to także fotokopii i mikrofilmów oraz rozpowszechniania za pośrednictwem nośników elektronicznych.

Kontakt:

redakcja(at)korwinow.com

tel. 516 464 400

Najczęściej czytane:



Nawłociowa Pasieka dzieciom - I tak nam minął rok

Nawłociowa Pasieka dzieciom - Koronacja

Nawłociowa Pasieka dzieciom - Przygotowania


Polecane strony:

 

KB Systems s.c. - projektowanie zaawansowanych aplikacji internetowych

 

Elunia.korwinow.com - wiersze, rymowanki, fraszki

 

CampingSielanka.pl - biwak, kajaki, relaks

 

 


Wykorzystujemy pliki cookies, aby nasz serwis lepiej spełniał Państwa oczekiwania. Można zablokować zapisywanie cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki. Aby dowiedzieć się więcej na temat cookies kliknij tutaj.