Korwinów

 

21 O igłach i ogonkach


Deszcz padał trzy dni, więc Fokus z wielką radością przywitał słońce tego ranka. Kałuże, które po opadach powstały, szybko jednak zginęły, bo ziemia tej wiosny była sucha. Każdy ranek w nowym miejscu przynosił Fokusowi nowe zapachy. Pachniał lasem iglastym, pachniał piaskiem, pachniał wrzosami i jagodami z pobliskiego lasu. Były to całkiem inne zapachy niż w starym miejscu. Przyroda budziła się do życia już nie powoli, ale dosłownie wystrzeliła tempem błyskawicy. Przekwitały tarniny i podbiał, ku wielkiemu niezadowoleniu pszczół, bo coraz dalej musiały wybierać się po pyłek. Dni stawały się coraz dłuższe, a Czarna wyczekiwała słońca, gdyż jak każdy kot uwielbiała się na nim wygrzewać.


- Mam cię! - krzyknęła radośnie – Znalazłam! Mówili że gdzieś tu jesteś, ale pojęcia nie miałam gdzie - powiedziała z satysfakcją do krzaka. – Będzie fantastycznie, tylko szybko rośnij, bo nawet mi się ta miejscówka podoba. Jest w samym końcu ogrodu. No, elegancko…

- Czarna, do kogo Ty tam gruchasz z takim zadowoleniem, co? – zapytał Fokus obserwując rozradowaną kocicę.
- Jak to: do kogo? Mój przegorzan się znalazł! - odparła zachwycona. - Chodź i zobacz jakie piękne liście zaczyna wypuszczać. Będzie tu świetne legowisko.
- Świetne to ja tu widzę kolce. Nie rozumiem, czemu to krzaczysko jest takie ważne i wyjątkowe dla Ciebie – irytował się Fokus.
- Och, rzeczywiście, nic nie rozumiesz – fuknęła. - Te kolce gwarantują mi święty spokój. Poza tym pszczoły uwielbiają jego kwiaty, a ja z kolei uwielbiam ich buczenie. Bardzo dobrze mi się śpi, więc robię sobie co roku pod nim moją letnią rezydencję. I szczerze, myślałam, że to krzaczysko zostało na starej pasiece. A jednak nie! Wykopali je dla mnie i tutaj posadzili - dodała szczęśliwa.
- No, nie wiem czy dla Ciebie, ale niech Ci będzie - stwierdził pojednawczo Fokus i chciał jeszcze coś dodać, ale jego uwagę przykuł dziwny szum w Trzmielinie.

Trzmielina rosła w zalesionej części ogrodu tworząc żółto-zielony dywan. Ciągle było tam wilgotno i ciągle plątała się o psie łapy, więc Fokus nie lubił tam zaglądać. Teraz jednak zainteresowało go, co tam się dzieje. Złożył uszy, najeżył grzbiet, bardzo cicho i delikatnie ruszył do przodu.

Czarna obserwowała przyjaciela i wiedziała, że właśnie coś wywąchał. Przyglądała się więc z zaciekawieniem, cóż takiego dzieje się w Trzmielinie.
Fokus podbiegł cicho, popatrzył uważnie, wybił się na łapach w powietrze jak z procy i z siłą gromu z nieba runął w Trzmielinę. A po chwili całą pasiekę obiegł jego donośny krzyk.
- No, ja cię nie mogę! Coś Ty mi zrobił?! Stary, co to ma być? - wrzeszczał Fokus, patrząc na swoje przednie łapy.
- Fe, niby co Ci frobiłem? - odparł sepleniąc cienki głosik. - Ja tu fniadania fukam, a Ty mi na kark fpadasz! Fyjaciel tak nie fobi!
- Co nie robi? Pojęcia nie miałem, że to Ty! – kłócił się pies. - A niech to kulawa kaczka kopnie! Czy Ty musisz wiecznie wszystkich kłóć, co? – wykrzyczał Fokus.
- No wiesz? To Ty mi na grzbiet skoczyłeś! – oburzył się jeż. – O! I jeszcze mi uciekła, no i masz… A miało być śniadanie niespodzianka dla Gieni. A teraz co? Taka dżdżownica mi przez Ciebie zwiała! No to trzeba mieć wybitnego pecha, żeby komuś dżdżownica uciekła. I to przez Ciebie – złościł się Stefan.
Czarna gruchnęła gromkim śmiechem, ale zaraz przypomniała sobie, jak potrafią kłóć kolce jeża.

- Wyciągaj to teraz mądralo - denerwował się Fokus. - Mam Twoje igły w łapach i trochę mnie to boli, wiesz? - dodał rozżalony.

- No, stary, ja Cię przepraszam, ale od kilku dobrych dni przychodzimy tutaj z Gienią na śniadanie. Tu są najlepsze robale w całym ogrodzie. Takie tłuściutkie i soczyste - rozpływał się w zachwytach Stefan. - Dziś był taki plan, aby zrobić Gieni niespodziankę i już miałem w paszczy tłustą, wielką dżdżownicę, jak dosłownie skoczyłeś mi na głowę. Ja nie rozumiem, co Wy macie z tym skakaniem? Ciągle ktoś na mnie skacze, a potem wrzeszczy. No przecież sami się o to prosicie. Jeży się nie straszy! Bo jak się wystraszy, to stawiamy nasze igły w pion. Potrafimy jeszcze je skrzyżować, wtedy lepiej kłują i zwijamy się w kulkę tak, że nie widać, gdzie nos, a gdzie ogonek - tłumaczył Stefan.
- Ogonek? Jaki Ty masz ogonek? No co Ty gadasz? – zdziwił się Fokus.
- Oczywiście, że mam. Bardzo mały, ale mam! – dumnie oznajmił jeż. - I wiesz co? Gdybyś mnie nie straszył, to może nawet byś go czasem zobaczył – dodał.
- A to Ci heca! Pojęcia nie miałam, że jeże mają ogony. Pokaż no go, Stefciu – wtrąciła się Czarna.
- Mowy nie ma. Trzeba sobie zasłużyć na oglądnie ogona jeża. Jak się jeża stresuje, to mowy nie ma! A dodatkowo jeszcze przez Was jeż nie ma śniadania dla swojej jeżowej! I co teraz, mądrale, co? – zasmucił się jeż. - Gdybyście byli mili i mnie nie straszyli, to moglibyście się do mnie nawet przytulić. Moje kolce nie zawsze kłują. Są sztywne i grube, ale potrafię je tak złożyć, żeby nikogo nie ukłuły i bardzo lubię, gdy ktoś mnie przytula, a nie tylko straszy – objaśnił cichutko Stefan.
- No, teraz to już Ci nie uwierzę, że do takich igieł można się przytulić - fuknęła Czarna.
- Pewnie, że można! Jak jest jeż szczęśliwy - skwitował Stefan.
- A kiedy jeż będzie szczęśliwy? - zapytała zaczepnie Czarna.
- Jak będzie, na przykład, miał śniadanie dla swojej jeżowej.
- Dobra, czekaj, co Ty chciałeś dziś zjeść? Dżdżownicę, tak? – upewniła się kocica i poleciła psu – Fokus, kopiesz dziurę!
- Nic nie kopię, bo mam igły w łapach – zbuntował się Fokus. - Tak tylko Wam przypominam… Może by ktoś je teraz wyciągnął? Najlepiej ten, kto je tam wpakował - zasugerował niezadowolony pies.
- Pokazuj no te łapy - domagała się Czarna - E tam, masz raptem trzy kolce w tej i ze dwa w tamtej łapie… Zaraz to wyciągniemy i to bez Nawłotki, bo delikatnie się wbiły.
- Może i delikatnie, ale boli konkretnie - marudził poszkodowany.
- Dobra, stary, ja Ci to wyciągnę. A jak wyciągnę, to wykopiesz tu dziurę i znajdziemy Stefanowi śniadanie. I wtedy zobaczymy, czy faktycznie da się przytulić do jeża – zarządziła.
- E tam, przytulić. Mnie ten jego ogon interesuje - Fokus dodał szeptem, tak aby jeż nie słyszał.
- Widać od razu żeś Ty pies. Ogon i ogon. Po co Ci ogon oglądać? – zaśmiała się z pomysłu Czarna.
- Jak to: po co? Bo nie widziałem. A ogon to ważna rzecz. Po ogonie od razu widać, że jesteś zła, a ja, że jestem zadowolony. Kiedy nagle przestajesz nim merdać, to wiem, że będziesz polowała. Mnie z kolei potrzebny jest, gdy wchodzę w zakręt, ogon wtedy jest jak kierownica. Ogony mogą być długie jak u Zuu, puchate jak u Wiewiórczaka, małe i łyse jak u myszy. Ogon to najważniejsza część zwierza - pouczał Fokus. – Zobacz, u niego tego ogona nie widać, a mówi że ma – wskazał na jeża - Ja chcę ten ogon zobaczyć.
- Ogonek, jak coś - poprawił go Stefan. – Tak, śniadanie zdecydowanie poprawi mi humor.
- Fokus, bierz się do roboty – poradziła Czarna, jak tylko wyskubała igły. I już po chwili ziemia spod psich łap leciała na prawo i lewo.
- Stefan, zobacz, tu masz jakąś. Może być? - pokazywał zdobycze w ziemi.
- Nie. Za mała i mało tłusta - wybrzydzał Stefan.
- A ta?
- No, ta może być. I ta też – zgodził się jeż.

I tak, po pół godzinie kopania i wyryciu konkretnej dziury, Stefan sam się posilił i miał bardzo obfite śniadanie dla Gieni. Był bardzo zadowolony i uśmiechał się pod swoim długim nosem.

- Czy Ty zawsze będziesz buszował tu w Trzmielinie? Pytam, żeby znowu na Ciebie nie skakać - zapytał pies.
- Przeważnie, bo tu jest wilgotno, ziemia miękka i dżdżownic dużo. Chyba że na jakieś jajo się wybiorę - uśmiechnął się Stefan.
- No dobra, Stefek, czy mogę się do Ciebie przytulić? – niecierpliwiła się Czarna.
- Bardzo proszę - pozwolił ze śmiechem jeż. - Czasem są takie dni, że trzeba się do kogoś przytulić. Choćby do jeża.
- To niesamowite! - stwierdziła Czarna - Masz całkiem przyjemne te igły. Oczywiście gdy nikt Cię nie straszy.
- A nie mówiłem? Jeże są przyjemne w dotyku, gdy się nie boją - potwierdził Stefan.
Napakował cały pyszczek dżdżownic i powoli podreptał zanieść Gieni śniadanie. Po chwili jednak się zatrzymał. Podniósł igły i pokazał Fokusowi malutki ogonek, którym machnął na lewo i prawo.
- Widzisz, też nim macham jak się cieszę – usiłował powiedzieć Stefan, ale pełny pyszczek dżdżownic utrudniał mu mówienie.
- Niesamowite! Naprawdę masz ogonek! Taki malutki, jaki fajny – ucieszył się pies. - A myślałem, że żartujesz sobie ze mnie.
- Widzisz jakie my, jeże, mamy tajemnice – podsumował dumnie jeż i podreptał na śniadanie.
- Dokładnie. Kto by pomyślał, że można się do nich przytulić i mają takie słodkie ogonki. Zawsze widzimy tylko górę igieł – dziwiła się Czarna.
- No cóż, najpiękniejsze jest zawsze to, co głęboko ukryte - dodał pies.

c.d.n.



Autor: Ewa Zawadzka


2023-03-24

Powyższy tekst chroniony jest prawami autorskimi. Wszelkie prawa zastrzeżone. Żaden z fragmentów lub całość tekstu nie może być kopiowana ani publikowana w jakiejkolwiek formie bez wcześniejszej pisemnej zgody Autorki. Dotyczy to także fotokopii i mikrofilmów oraz rozpowszechniania za pośrednictwem nośników elektronicznych.

Kontakt:

redakcja(at)korwinow.com

tel. 516 464 400

Najczęściej czytane:


Promocja książki "Opowieści z Nawłociowej Pasieki"

Spotkanie z Qbą Bociągą

Podsumowanie projektu Nawłociowa Pasieka Dzieciom



Polecane strony:

 

KB Systems s.c. - projektowanie zaawansowanych aplikacji internetowych

 

Elunia.korwinow.com - wiersze, rymowanki, fraszki

 

CampingSielanka.pl - biwak, kajaki, relaks

 

 

 

Wykorzystujemy pliki cookies, aby nasz serwis lepiej spełniał Państwa oczekiwania. Można zablokować zapisywanie cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki. Aby dowiedzieć się więcej na temat cookies kliknij tutaj.