Korwinów

 

37 Warunek


Król Bławatek Trzeci Dostojny siedział na swoim kryształowym tronie. Minę miał nie tęgą. Najchętniej przytuliłby do siebie Nawłotkę, ale honor władcy mu na to nie pozwalał. Był królem, a jego córka kompletnie go ignorowała. I co najgorsze, uciekła na kilka lat z jaskini i ojciec nie wiedział, co się z nią dzieje. Jako ojciec - odetchnął z ulgą, gdy ją zobaczył, całą i zdrową, bo niejedną noc nie przespał martwiąc się o swoje najstarsze dziecko. Jako król - był obrażony, śmiertelnie urażony i zły.

- Jak Ty wyglądasz?! – marudził od początku spotkania. - Moja córka, królewska córka, ubrana jest w takie szmaty?? Toż to łachmany! Jak dziecko chłopskie wyglądasz, jak ostatnia sierota - kiwał głową bardzo niezadowolony. – Naprawdę Ci nie wstyd?! Ani trochę? Miałaś tu wszystko! – podkreślał dobitnie. - Ubrania tkane cieniutkimi nitkami pajęczyn, malowane pyłkiem kolorowych motyli. Łóżko delikatne niczym chmurka z najdelikatniejszego puchu gęsiego. Kucharza Ci sprowadziłem z dalekich krajów, abyś jadła zdrowo i wykwintnie. Miałaś wszystko! A Ty co? Uciekłaś nocą, jak przestępca, bez jednego słowa! Jak tak można?! Jak można aż tak nie uszanować własnego ojca?! – król już wrzeszczał ze zdenerwowania.
- Kazałeś mi, drogi Tatku, na tym tronie zasiadać, a ja nie chcę. Inne życie sobie wybrałam – odparła Nawłotka naciągając coraz bardziej czapkę na oczy.
- Inne?! Toż to bzdura! Kompletnie nie doceniłaś tego, co miałaś! Jesteś jak, jak…
- Jej babka! Panie, jak można tego nie widzieć? Ona jest szamanką, zupełnie tak jak jej babka - po raz pierwszy odezwał się Wrzosek, który stał w kącie jaskini i nie śmiał oczu podnieść.
- O, proszę, odezwał się zdrajca! Pilnować ją miałeś! A Ty co? Uciekłeś razem z nią! I jeszcze masz tutaj coś do powiedzenia? – irytował się król.
- I pilnował – wtrącił Fokus, wychodząc z cienia jaskini. - Włos jej z głowy nie spadł. A nie było to proste, oj, nie było…
- No nie! Jeszcze pies ma tu coś do powiedzenia… Teraz już wiem, dlaczego mi tu psim futrem śmierdziało. Ot, proszę, następny mądry - coraz bardziej denerwował się król Bławatek.
- Nie chcę być królewną! Nie chcę rządzić! Nie będę nosić tej paskudnej korony i nie będę siedzieć na tym tronie!! Już wolę siedzieć na zgnitej purchawce - oznajmiła oburzona Nawłotka.
- Dobrze – odrzekł król po chwili namysłu. – Tak będzie. Zrzekniesz się tronu i korony w parlamencie na rzecz Twojego brata Sosenka. Dobry to będzie król, bo roztropny jest bardzo i skrzaci lud kocha. Ty będziesz mogła wracać na tą swoją pasiekę, dalej zioła zbierać i w garach mieszać. Ale jest jeden warunek - podkreślił król. - Ten zdrajca, Wrzosek, musi znaleźć i przynieść mi koronę. Skarb to jest wielki i zaginąć nie może! Chcesz być wolna? Bardzo proszę, ale przysięgę na koronę składać trzeba, a tej nie ma. Wpadła w głąb jaskini i od wielu lat mnóstwo skrzatów jej szukało. Niestety bez efektów. Sprawa tak więc wygląda: Ty zostajesz tutaj do czasu, aż Wrzosek ową koronę znajdzie. Jeśli jej nie znajdzie, to królową skrzacią będziesz Ty, czy Ci się to podoba, czy nie. Zrozumiano?
- Znajdę tą koronę, choćbym miał skały przestawić – zaoferował odważnie Wrzosek. - Czy jak przyniosę Ci koronę, to zwrócisz nam obojgu wolność? Ule mam pod swoją opieką, Panie. Pszczoły bliższe mi niż skrzaty – przyznał cicho.
- Powinienem Cię do lochu wsadzić i spuścić lanie pokrzywami na goły zadek za Twoją zdradę! – odparł gniewnie król, ale widać zależało mu na odzyskaniu przewspaniałej korony i dodał po chwili – Dobrze, będziecie mogli odejść. Tylko koniecznie zabierzecie ze sobą tego śmierdzącego psa. Nie znoszę zapachu psiego futra - marudził król pod nosem.
- Oo, wypraszam sobie! Moim królem nie jesteś! Nie życzę sobie takiego traktowania - warknął Fokus.
- Nie będę z tobą dyskutować – uciął Bławatek. - Jak chcesz pomóc, to możesz iść szukać korony z Wrzoskiem. To jak będzie? Odpowiadają Wam moje warunki? – zapytał król niepokornych przybyszy.
- Jak najbardziej, Panie. Znajdziemy koronę! Pójdziemy szukać jej nawet zaraz – potwierdził Wrzosek.
- No i bardzo dobrze. Pakować mi się do tej dziury, bo tam się właśnie potoczyła i gdzieś zatraciła - zarządził Bławatek, pokazując najciemniejszy kąt jaskini.

Jaskinia był mokra, ciemna i śmierdząca. Fokus marszczył nos i wcale nie podobał mu się pomysł, by w niej szukać korony.

- Korona, wielkie mi co. Po co komu kawał żelastwa na głowie. Też coś… – mamrotał pod nosem niezadowolony.
- Mogłem iść sam – odparł Wrzosek.
- W życiu! Obiecałam Was strzec i pomagać! Nie ma mowy, żebyś tu właził sam – oburzył się pies. – Ale co tu tak paskudnie śmierdzi? – Fokus wyostrzył węch. – Toż to kupa gnoju, na której dawnymi czasy zarządzał kogut Rabin, też śmierdziała… Ale w porównaniu z tym tutaj, toż to była perfuma – stwierdził mocno zdegustowany.
- Pojęcia nie mam gdzie szukać tej korony… – w tym samym czasie zastanawiał się Wrzosek, rozglądając uważnie po jaskini. – No, gdzie ona mogła wpaść?
- O ho ho! A to dopiero niespodzianka! Drzemię sobie i słyszę nagle znajome głosy. Myślę, że coś mi się śni, ale nie! Proszę, ekipa z Nawłociowej Pasieki! A Wy tu czego szukacie? – nagle odezwał się głos w ciemności.
- Rufus? Naprawdę Ty tu śpisz, Rufusie? – zapytał zaskoczony pies.
- No, ba! A gdzie niby nietoperz miałby spać, co? - chichotał nietoperz. – Ty mi lepiej powiedz, czego Wy tutaj szukacie?
- Oj, to długa historia. Ogólnie mówiąc, to Wrzosek musi znaleźć koronę króla skrzatów, która gdzieś tu wpadła. Dzięki temu Nawłotka wróci na pasiekę, król odzyska swój skarb, a książę Sosenek odziedziczy kryształowy tron i wszyscy będą szczęśliwi - wyjaśnił pies.
- Koronę powiadasz… I to pewnie tą, którą od lat, co jakiś czas, jak w amoku szukają wszystkie skrzaty? - dopytywał Rufus.
- Dokładnie tą - potwierdził Wrzosek.
- A co się stanie, jeśli powiem Wam, gdzie ona jest?
- Spełnisz marzenia Nawłotki o spokojnym życiu na pasiece - powiedział cicho Wrzosek.
- Dla Nawłotki zrobiłbym wszystko. Wyleczyła mi skrzydło, jak pod auto przypadkiem wpadłem – poinformował przybyszy. - No to, bracia, trzeba kopać tam - wskazał olbrzymią kopę śmierdzącego gnoju.
- O nie! Proszę na mnie tak nie patrzeć!! Ja nie jestem kogut ani dzik! W gnoju nie ryję! I to jeszcze tak paskudnie śmierdzącym – zbuntował się Fokus.
- No wiesz, to jest guano. Najlepszy i najdroższy nawóz do kwiatów. Fakt, że nie wyrzucany stąd od stuleci… - tłumaczył Rufus drapiąc się po głowie.
- Teraz rozumiem, dlaczego nikt jej nie mógł znaleźć… Po prostu nie było chętnych, aby kopać w takim paskudztwie - stwierdził pies.
- Dla Nawłotki będę kopać i grzebać, gdzie tylko trzeba będzie - stwierdził Wrzosek i ruszył w kierunku kopy gnoju. Fokus poszedł za nim.
- No dobra… to do dzieła, przyjacielu – pies, ze strasznym obrzydzeniem, wsadził łapę w śmierdzącą maź.

c.d.n.



Autor: Ewa Zawadzka


2023-07-14


Powyższy tekst chroniony jest prawami autorskimi. Wszelkie prawa zastrzeżone. Żaden z fragmentów lub całość tekstu nie może być kopiowana ani publikowana w jakiejkolwiek formie bez wcześniejszej pisemnej zgody Autorki. Dotyczy to także fotokopii i mikrofilmów oraz rozpowszechniania za pośrednictwem nośników elektronicznych.

Kontakt:

redakcja(at)korwinow.com

tel. 516 464 400

Najczęściej czytane:


Promocja książki "Opowieści z Nawłociowej Pasieki"

Spotkanie z Qbą Bociągą

Podsumowanie projektu Nawłociowa Pasieka Dzieciom



Polecane strony:

 

KB Systems s.c. - projektowanie zaawansowanych aplikacji internetowych

 

Elunia.korwinow.com - wiersze, rymowanki, fraszki

 

CampingSielanka.pl - biwak, kajaki, relaks

 

 

 

Wykorzystujemy pliki cookies, aby nasz serwis lepiej spełniał Państwa oczekiwania. Można zablokować zapisywanie cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki. Aby dowiedzieć się więcej na temat cookies kliknij tutaj.