Korwinów

 

06 Wypadek


Całą noc padał śnieg. Nie było wiatru, więc płatki delikatnie i miękko opadały, otulając całe podwórko. Śnieg przysypał pasiekę, ogród i altanę. Przykrył drzewa i cały dach szopy, w której spała Czarna. Natomiast ranek powitał wszystkich takim słońcem, że nawet Wrzosek i Nawłotka wystawili z budy Fokusa swoje wielkie nosy.

- Jest fantastycznie! – stwierdził Fokus i wystartował z budy w największą zaspę. - Jest genialnie, bajecznie! Lepiej być nie może! - śmiał się Fokus, skacząc w każdą zaspę na podwórku.
- Z czego się tak cieszysz? – zdziwiła się Czarna. - Wyszłam z szopy i wpadłam w taką zaspę, że dosłownie wystawał mi z niej tylko ogon. Nawet nie wiesz jak się namęczyłam, żeby tu dojść. Jak zobaczyłam co Ty wyprawiasz, to myślałam, że pchły Cię oblazły i próbujesz się ich pozbyć. Stary, ganiasz po tym śniegu, jakby Ci ktoś ogon podpalił! No nie rozumiem, jakie Ty powody do radości widzisz… Futro mi zmokło, łapy zmarzły. A idź z taką robotą… Weź to teraz znowu wylizuj - marudziła zdegustowana Czarna. - Gdzie są skrzaty? Te to dopiero mają problem. Przecież one w tym śniegu nam całkiem zginą i zamarzną na pewno. Przecież toto całkiem łyse, futra w ogóle nie ma, portki im się potargały. Zresztą w samych szmatach w zasadzie są. Coś tu trzeba zadziałać.
- Siedzą u mnie w budzie. Koc swój stary im dałem, jeść mają. Nic im nie będzie – odparł mokry, ale szczęśliwy pies.
- No dobra, ale… Po pierwsze całą zimę tam siedzieć nie mogą. Po drugie nie wiedzą o sobie nic. Po trzecie trzeba im znaleźć jakiś stały, bezpieczny kąt. Może by je na pasiekę do pracowni jakoś wsadzić? Tam cieplej i miejsca dużo. Było by im tam dobrze.
- E, co Ty? Same by tam siedziały? Teraz w pracowni nic się nie dzieje, zresztą na pasiece też. Nawet Ryszarda poszła spać, więc dlaczego tam chcesz je ulokować? U mnie w budzie im ciepło. Jedzenie mają, bo się z nimi nawet moją puszką dzielę. Jest z kim pogadać i wiesz co? Bardzo przyjemnie drapią mnie za uchem… więc niech tam sobie siedzą i do wiosny. Potem to zobaczymy. Jedyne co mnie martwi to fakt, że naprawdę futra to one nie mają, a o tej porze roku o jakiekolwiek ubranie będzie ciężko - odparł pies.
- Drapią Cię za uchem, powiadasz? Aleś to sobie wykombinował... osobisty ruchomy drapak. Że ja na to nie wpadłam. Och, fajnie by było… tak po wąsach, za uszkiem, pod paszczą. Przyjemnie się robi na samą myśl… - rozmarzyła się Czarna. – Dobra, idę zobaczyć co się na łące dzieje. Dawno obchodu nie robiłam, a w sumie i tak już jestem cała mokra - stwierdziła i ruszyła w kierunku łąki.

Fokus, niczym zając, pokicał w kierunku budy, nie omijając żadnej zaspy. Ledwie jednak wszedł do budy, usłyszał przeraźliwy wrzask Czarnej. Zerwał się na równe nogi i popędził jak kula armatnia w stronę tego krzyku. Czarną zastał przy płocie, w kupie rozkopanych liści, a obok niej wystraszonego jeża Stefana.

- Co tu się dzieje? - zapytał zasapany Fokus.
- No, no, no wypadek, bo, bo, bo spałem sobie w najlepsze, jak to o tej porze roku jeże, gdy nagle Czarna dosłownie spadła mi na głowę - odparł jeszcze zaspany i bardzo wystraszony jeż.
- Pokułeś mi obie łapy! - jęczała Czarna – Boooli, baaardzo boooliii - lamentowała, a łzy leciały jej z zielonych oczu jak grochy.
- Przepraszam. Jak śpię, to śpię zwinięty w kulkę, igły mam zawsze nastroszone. Zapomniałaś, że ja tutaj co roku zimuję?
- No właśnie że zapomniaaałaaam… – zawodziła żałośnie kocica. - Co gorsza, jedna igła się złamała i wbiła mi tak mocno w łapkę, że nie dam jej rady wyciągnąć - płakała już teraz na całego.
- Czarna, jest mi naprawdę bardzo przykro, bo nie chciałem Ci krzywdy zrobić – tłumaczył się jeż. - Kopa liści jest tu zawsze dla mnie naszykowana i ja tu już od wielu lat zimuję. Oj, taka nieprzyjemna sytuacja… Co gorsza, Ciebie boli łapa, a ja nie mam już gdzie spać, bo wszystko rozkopałaś. Zamarznę teraz, bo gdzie ja w takim śniegu nowe miejsce znajdę – rozpłakał się Stefan.

Fokus spokojnie, ale z troską słuchał tych lamentów.

- Oj, przestańcie się mazać – polecił pies. – Stefan, przesuń się. Zaraz Ci te liście na kopę znowu zrzucę i pójdziesz bezpiecznie spać. Ty Czarna pójdziesz ze mną. Może jakoś uda nam się wyciągnąć igłę.
- Nigdzie nie pójdę. Bolą mnie dwie łapy - rozpaczała Czarna.
- No to Cię zaniosę. Damy radę! - odparł Fokus, po czym wziął się za usypanie potężnej kopy liści dla Stefana. - Przyjacielu możesz dalej spokojnie spać. Gwarantuję, że Czarna już nie zapomni, że tu zimujesz - powiedział zasapany pies.
- Dziękuję Ci bardzo, ale jeszcze się cały trzęsę z wrażenia. To taka niemiła sytuacja, taki nieszczęśliwy wypadek - odparł Stefan. - Nie wiem, czy zasnę – kontynuował, zakopując się w dużą kopę liści.
- I co teraz? – zapytała niepewnie Czarna.
- Teraz wracamy - odparł Fokus i zanim Czarna cokolwiek zdążyła powiedzieć, pies chwycił ją delikatnie za kark, podniósł i pomaszerował do budy.

Widok był niezwykle ciekawy: pies niósł w zębach kota przez cały ogród. Wyglądał jakby szedł z polowania, a że Czarna do szczupłych nie należała, to zmęczył się okropnie. Co kilka kroków słychać było pojękiwanie Czarnej. Dyndając w paszczy Fokusa, wygodnie jej nie było. Gdy pies z kotem dotarli do budy, na ich widok wybiegła z niej Nawłotka.

- Co jej się stało? O jejku, co jej jest? - zapytała z troską skrzatka.
- No, masz bohaterkę – prychnął pies. - Nasza wszystkowiedząca mądrala zeskoczyła z płotu… prosto na jeża. Zapomniała, że on tam śpi. To raczej mało istotny szczegół, że chyba od dobrych pięciu lat Stefan chowa się w wielkiej kopie liści, którą co roku zostawiają pszczelarze.
- Zapomniałam… oj tam… każdemu się zdarza - przekonywała obolała kocica.
- Wiesz - mówił zmartwiony Fokus do skrzatki - problem jest taki, że wbiła jej się igła tak głęboko, że wyciągnąć się nie da, a łapa Czarnej puchnie coraz bardziej.
- Daj ją tu do budy - poleciła Nawłotka.
- Do jego budy? W życiu! Widział kto, żeby kot siedział w psiej budzie?! Nie ma mowy! - broniła się Czarna - Nie wejdę tam, choćby nie wiem co!! Wszystkie okoliczne myszy miały by ze mnie ubaw przez rok. Nigdzie nie idę, mowy nie ma! - denerwowała się Czarna.
- Nie dyskutuj - powiedziała poważna Nawłotka. - Ty się pakujesz do budy, a wszyscy stąd wychodzą.
- Niby dlaczego? – zdziwił się pies.
- Dlatego, że jestem lekarzem. Leczę zwierzęta. Taki mam dar i właśnie sobie to przypomniałam, kiedy zobaczyłam jej łapę. Tylko ja jej to mogę wyciągnąć. Wy wszyscy wychodzicie, bo muszę do tego zdjąć moją czapkę.
- Zdjąć czapkę? Co w tym dziwnego? - zapytał zaskoczony pies.
- A to, że skrzatom w oczy się nie patrzy. Nasze oczy mają dużą moc i nie wolno nikomu w nie patrzeć. Nie będę Ci teraz tego tłumaczyć, bo jej łapa coraz bardziej puchnie. Wszyscy proszę wyjść. Wrzosek, Ty też. Czarna tu zostaje na noc, a Wy do szopy i widzimy się jutro – zarządziła Nawłotka. - I proszę tu swojego długiego nochala nie wsadzać! A teraz do widzenia - powiedziała do psa.
Fokus i Wrzosek posłusznie podreptali do szopy.

Dzień mijał, robiło się coraz bardziej ciemno. Fokus martwił się o Czarną i myślał o tym, co powiedziała Nawłotka. Bardzo był ciekawy, co też się w budzie dzieje, ale obiecał, że tam nie pójdzie, więc słowa dotrzymać musiał. Siedział przed szopą, gdy nagle usłyszał znajomy, cichutki dzwonek.

- To Ty? – podskoczył - To już ta pora, że przychodzisz?
- Oczywiście! Nie inaczej, jak co roku - odparł gość.
- Duży masz worek dla dzieci? - zagadnął Fokus.
- No kochany, powiem Ci, że mały to nie jest. Niosę tu przecież wszystkie marzenia, pragnienia i życzenia dzieci. Cały rok na mnie czekają, nie mogę ich zawieść.
- Odwiedzisz mnie jak będziesz wracał?
- Oczywiście, jak zawsze! Co roku, jak już im rozdam ich marzenia, to wtedy przychodzę do Was, bo przecież Wy, zwierzęta, też je macie. Czekaj jutro na mnie. Po pierwszej gwiazdce wpadnę do Ciebie na pogawędkę, jak co roku - powiedział przybysz i ruszył prosto w kierunku domów z wielkim worem na plecach.
- Do zobaczenia, Mikołaju, do jutra! Będę czekał, jak zawsze. Bezpiecznej drogi! - zawył za nim Fokus, a jego wycie rozniosło się echem po okolicy, zapowiadając wyjątkową noc dla dzieci.

c.d.n.


Autor: Ewa Zawadzka

2022-12-09

Powyższy tekst chroniony jest prawami autorskimi. Wszelkie prawa zastrzeżone. Żaden z fragmentów lub całość tekstu nie może być kopiowana ani publikowana w jakiejkolwiek formie bez wcześniejszej pisemnej zgody Autorki. Dotyczy to także fotokopii i mikrofilmów oraz rozpowszechniania za pośrednictwem nośników elektronicznych.

Kontakt:

redakcja(at)korwinow.com

tel. 516 464 400

Najczęściej czytane:



Nawłociowa Pasieka dzieciom - I tak nam minął rok

Nawłociowa Pasieka dzieciom - Koronacja

Nawłociowa Pasieka dzieciom - Przygotowania


Polecane strony:

 

KB Systems s.c. - projektowanie zaawansowanych aplikacji internetowych

 

Elunia.korwinow.com - wiersze, rymowanki, fraszki

 

CampingSielanka.pl - biwak, kajaki, relaks

 

 


Wykorzystujemy pliki cookies, aby nasz serwis lepiej spełniał Państwa oczekiwania. Można zablokować zapisywanie cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki. Aby dowiedzieć się więcej na temat cookies kliknij tutaj.