Korwinów

 

47 Dylematy Wiewiórczaka


Słońce coraz mniej grzało. Dni stawały się krótsze, poranki mgliste, a noce coraz chłodniejsze. Drzewa powoli zaczęły gubić swoje liście, natomiast las jurajski robił się z dnia na dzień bardziej kolorowy. Na pasiece było dziwnie nerwowo. Pszczoły starały się zebrać jak najwięcej pyłku i nektaru. Wrzosek ganiał do nich co drugi dzień z wiadrem swojej herbatki i dokarmiał ile mógł. Nawłotka w pośpiechu obcinała zielnik, zbierała dojrzałe owoce w sadzie i grzyby w lesie. Fokus porósł pięknym nowym futrem, z którego był bardzo dumny, zaś Czarna znowu przybrała na wadze. Stefan z rodziną szykował się do zimowego snu, rozglądając się bacznie gdzie by tu znaleźć konkretną kopę liści. Jednak nic, absolutnie nic, nie tłumaczyło histerii Wiewiórczaka. Ganiał po całym ogrodzie krzycząc na wszystkich, żeby mu schodzili z drogi i nie przeszkadzali.

- Czy Ty możesz choć na chwilę zatrzymać się i porozmawiać? - zapytał go pies.
- Absolutnie nie mam na to czasu! - wysapał zmęczony Wiewiórczak.
- Toż to bzdura jakaś. Powiedz mi, co Cię opętało? – dziwił się Fokus. - Twoja kita dosłownie odbija się od gałęzi, a wczoraj o mały włos nie dostałem w głowę jakąś olbrzymią szyszką, która wypadła Ci z łap.
- Mnie opętało? Czy Ty wiesz, co się teraz dzieje? Wiesz?! – oburzył się mały zwierzak. - Teraz spadają moje ulubione orzechy laskowe! Za chwilę będą spadać włoskie i muszę robić zapasy na zimę! I jak co roku będę miał nie mały problem.
- Problem? A co w tym skomplikowanego? Zbierasz i chowasz. Tylko z tego co widzę, to źle się za to zabierasz - poinformował pies.
- Jak to: źle?
- No, źle. Zobacz, co Ty robisz. Zbierasz po kilka i zakopujesz bez celu czy sensu. Tu trzy, tam pięć, a tam dziesięć. Za chwilę będziesz znowu przekopywał cały ogród, bo zapomnisz gdzie je masz.
- Ja mam zapomnieć? W życiu!
- A mam Ci przypomnieć, jak ganiałeś po całym ogrodzie, bo zapomniałeś gdzie masz jedną ze swoich spiżarni? Stary, do bani ten Twój plan.
- Jak do bani? A masz lepszy? – zainteresował się Wiewiórczak.
- A mam! Wykopiemy wielką dziurę i zapakujemy tam połowę orzechów. Resztę ułożymy w dziupli i jeszcze zrobimy zapasy na pasiece.
- O nie, nie!! Nie ma mowy żebyś mi je zjadł! Nic z tego!
- Ja? Co za pomysł? Ja nie jem orzechów – oznajmił urażony pies.
- No, nie wiem, pomyślę - dodał Wiewiórczak i czmychnął na drzewo w takim pędzie, że jego kita dosłownie zawirowała.

- Fokus, po co Ty się pakujesz w jakieś dziwne układy z Wiewiórczakiem? – zapytała przysłuchująca się rozmowie Czarna. - Przecież nic dobrego z tego nie wyniknie, bo on i tak zapomni, gdzie je schował.

Wiewiórczak był bardzo roztrzepany. Wszystko robił szybko, w biegu i ciągle o czymś zapominał. Kończyło się to tak, że pod koniec zimy zawsze był bardzo głodny, bo nie pamiętał gdzie schował swoje zapasy. Nie ufał nikomu i nie miał zamiaru nikomu mówić, gdzie ukrywał swoje skarby. Jednak teraz miał dylemat, bo plan psa mu się spodobał. Myślał, zastanawiał się, kombinował, aż w końcu po kilku dniach przyszedł do Fokusa.

- Czy kopanie mojej spiżarni byłoby aktualne? - zagadnął drzemiącego psa.

- No, nie wiem, dziś mi się nie bardzo chce – odparł Fokus otwierając tylko jedno oko, bo akurat całkiem nieźle mu się spało.
- Bo wiesz? – ciągnął dalej Wiewiórczak - Ja sobie sprawę przemyślałem i może byśmy jednak spróbowali.
- A musimy dzisiaj? – zapytał rozleniwiony Fokus, ale popatrzył na zwierzaka, który niespokojnie kręcił się koło niego i zaproponował - Zresztą nie mam nic do roboty… Dobra, chodź, wykopię Ci tą dziurę… Gdzie chcesz ją mieć?
- Tam! – Wiewiórczak wskazał ogromnego kasztanowca. - Zakopiemy je tam!
- No dobra - odparł pies i poszedł na miejsce. Ale kiedy zaczął kopać, Wiewiórczak zmienił zdanie.
- Wiesz co? Może lepiej tam – pokazał na inne drzewo. – Tam, pod świerkiem będzie idealnie!
- Na pewno? – upewnił się pies.
- Tak, będzie dobrze - potwierdził Wiewiórczak, ale po chwili pies znowu usłyszał – Nie! Jednak nie tu! Zrobimy to tam!
- Przy ulach? To nie jest dobry pomysł - zauważył pies.
- Jest idealny! Nikt tutaj nie chodzi! - odparł rudzielec, by za moment znów zmienić zdanie. - Wiesz co? Jednak nie… Może jednak tam!
Po jakimś czasie ogród przypominał zryte przez dziki pole. Pies był brudny i coraz bardziej zły. Czarna płakała ze śmiechu na werandzie, natomiast Wiewiórczak stał dalej na środku i co chwilę wskazywał łapką inny kierunek, wypowiadając jednocześnie swoje ulubione zdanie: „A może jednak tam!”
I pewnie by to trwało w nieskończoność, bo Wiewiórczak nie miał pojęcia gdzie będzie idealne miejsce na jego orzechy, gdyby nie interwencja Nawłotki.
- A niech to kulawa kaczka kopnie! Co Tu się u licha dzieje?! – wykrzyknęła zszokowana skrzatka wkraczając do ogrodu.
- Wiewiórczak robi spiżarnię. A dokładniej, Fokus mu ją robi, a Wiewiórczak dalej nie wie, gdzie ona ma być – zrelacjonowała Czarna.
- No i przecież nie będzie wiedział! Wiewiórki nie mają jednej spiżarni. Wiewiórki mają ich wiele i w każdej po kilka orzechów. Jest to bardzo mądre, bo gdyby coś się stało z jedną, to zawsze są inne, rezerwowe spiżarnie. Tylko że nasz Wiewiórczak ma problem z zapamiętaniem ich położenia, ale ja mam pomysł – objaśniła Nawłotka i zwróciła się do rudzielca – Chodź, przyjacielu, zrobimy Ci mapę Twoich sekretnych spiżarni i będziesz już wiedział, gdzie je masz.
Wiewiórczak bardzo ucieszył się z takiego rozwiązania swoich problemów i podreptał z Nawłotką do pracowni.

- No, stary, co Ty teraz w te dziury pochowasz? Nie masz tylu kości - zaśmiała się Czarna.

- Jeszcze słowo powiedz, a zakopię Cię w jednej z tych dziur! - warknął pies. - Zostawię Ci tylko głowę na wierzchu, żebyś miała jak zjeść tą swoją puszkę na śniadanie…
- No, wiesz co?! – oburzyła się kocica. - Mówiłam Ci, że niepotrzebnie pakujesz się w kłopoty, ale jak zawsze mnie nie słuchasz - fuknęła i jeszcze chciała coś dodać, ale usłyszała głos ludzi.
- No nie!! Fokus! Teraz to przesadziłeś!! Tak zryć ogród? Co to ma być?! Jak te dziury do wieczora nie znikną, to zapomnij o swojej wędzonej kości!! – krzyczeli ludzie.
Zawstydzony Fokus opuścił głowę i podreptał zakopywać dziury.
- Ej, stary! - krzyknęła z werandy nadal rozbawiona Czarna. – Nie! Nie tu, może tam! - parsknęła śmiechem, uchylając się jednocześnie przed szyszką, którą rzucił w jej kierunku rozzłoszczony pies.

c.d.n.



Autor: Ewa Zawadzka


2023-09-22


Powyższy tekst chroniony jest prawami autorskimi. Wszelkie prawa zastrzeżone. Żaden z fragmentów lub całość tekstu nie może być kopiowana ani publikowana w jakiejkolwiek formie bez wcześniejszej pisemnej zgody Autorki. Dotyczy to także fotokopii i mikrofilmów oraz rozpowszechniania za pośrednictwem nośników elektronicznych.

Kontakt:

redakcja(at)korwinow.com

tel. 516 464 400

Najczęściej czytane:


Promocja książki "Opowieści z Nawłociowej Pasieki"

Wybory Sołtysa i Rady Sołeckiej Korwinowa

Spotkanie z Qbą Bociągą



Polecane strony:

 

KB Systems s.c. - projektowanie zaawansowanych aplikacji internetowych

 

Elunia.korwinow.com - wiersze, rymowanki, fraszki

 

CampingSielanka.pl - biwak, kajaki, relaks

 

 

 

Wykorzystujemy pliki cookies, aby nasz serwis lepiej spełniał Państwa oczekiwania. Można zablokować zapisywanie cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki. Aby dowiedzieć się więcej na temat cookies kliknij tutaj.