Korwinów

 

(KA)prawym okiem rowerzysty - Podróż z Pogranicza

 

 

Nadchodzi sobota i niedziela, czyli czas wolny od pracy. Już od piątku knujemy gdzie by tu tym razem pojechać. Pogoda zapowiada się dobra, czyli można gdzieś dalej... tylko gdzie to jeszcze nas nie było??? W większości przypadków jedziemy gdzieś na Jurę: bo blisko, bo szlaki przetarte i oznakowane, bo tam jest już niezła baza turystyczna.

 

Moje wysiłki w ramach współpracy z Bractwem Kuźnic zmierzały do odwrócenia tendencji „grzania na wschód”, do pokazania, że na zachód od DK-1 też jest ciekawie. Wspólnie zorganizowaliśmy sześć rajdów rowerowych po gminach, z których Boronów leży najdalej, bo około 25 km na zachód.

 

Zainteresowanie było duże... ale w wyprawach uczestniczyli generalnie ci sami ludzie, zorganizowani od dawna w grupy rowerowe z Częstochowy i Blachowni. Fajnie. Tylko czy te działania doprowadziły do poprawienia bazy turystycznej na terenie Bractwa? No może w Boronowie, bo tam wyznaczono część szlaków turystycznych. Powstała też całkiem niezła mapa obejmująca tereny będące dotychczas geograficzną „białą plamą”. No to jakieś „plusy dodatnie” są. Miejmy nadzieję, że się rozwiną w cały system z dobrze oznakowanymi trasami rowerowymi, szczególnie na terenie naszej gminy, zabezpieczającej dzielnie tyły Bractwa w tej dziedzinie.

 

No to gdzie tym razem? Ja pojechałem pętlę: Korwinów, Bargły, Zawada, Zawisna, Rudnik, Niegolewka, Czarny Las, Ligota Woźnicka, Lubsza, Babienica, Mzyki nad Liswartą, Niwy, Hutki, Rększowice, Nierada, Mazury, Poczesna Łąkowa, Huta Stara B, Auchan, Korwinów. Wyszło 65 km, tak średnio jak dla mnie, ale było gorąco i teren „dziewiczy”.

 

Drogi i oczywiście dróżki, bo tymi się najlepiej podróżuje, wiadomo że nie są w żaden sposób oznakowane, chociaż z natury są rowerowymi autostradami (np.: Bargły – Własna – Rudnik - Czarny Las). Te 20 km zrobi się w godzinę i nie spotykając żadnego(!) samochodu dojeżdżamy do ślicznego czterogwiazdkowego hotelu - restauracji w Czarnym Lesie. Obiekt zabytkowy z własną ciekawą historią z tzw. Pogranicza.

 

Cały ten obszar mojej wycieczki to właśnie pogranicze z czasów przedwojennych. Każda osoba, z którą miałem przyjemność porozmawiać (a tam trzeba porozmawiać, tego tamtejsi oczekują) wspominała o dawnej granicy między Polską a Rzeszą Niemiecką. Z Ligoty za kapliczką wmurowaną w ścianę budynku pojechałem polną, ukwieconą dróżką do starych kamieniołomów z zachowanymi jeszcze piecami wapiennikami.

 

Krajobraz Wyżyny Śląskiej: pofałdowanej, żyznej ziemi, z kościołami na odległych wzgórzach i wiatrakami, których spotkałem sześć po drodze przez Lubszę i Babienicę. Teraz przed szosą na Boronów w prawo na Mzyki (za radą starszego pana, z którym też trzeba było porozmawiać: a skąd to? a dokąd? aaa! z Polskiej strony - to daleko!) i przez las na Niwy, gdzie urocza starsza pani zaprosiła na ławeczkę, żeby... porozmawiać i wytłumaczyć mi jak lasem wyjechać na Hutki... na Polska stronę. Dalej już z Hutek do Rększowic łatwo, bo szlaki oznakowane... Aż do naszej gminy... gdzie oznakowane być nie muszą. No po prostu nie muszą! I już! Jak się nie podoba niech jadą gdzie indziej! I już!

 

No to szerokiej drogi życzę!

 

Zobacz galerię

 

 

Autor / Foto: Marek Morzyk

 

 

2012-08-02

 

Kontakt:

redakcja(at)korwinow.com

tel. 516 464 400

Najczęściej czytane:


Promocja książki "Opowieści z Nawłociowej Pasieki"

Spotkanie z Qbą Bociągą

Podsumowanie projektu Nawłociowa Pasieka Dzieciom



Polecane strony:

 

KB Systems s.c. - projektowanie zaawansowanych aplikacji internetowych

 

Elunia.korwinow.com - wiersze, rymowanki, fraszki

 

CampingSielanka.pl - biwak, kajaki, relaks

 

 

 

Wykorzystujemy pliki cookies, aby nasz serwis lepiej spełniał Państwa oczekiwania. Można zablokować zapisywanie cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki. Aby dowiedzieć się więcej na temat cookies kliknij tutaj.