Artykuły, felietony, opracowania
Ochotnicza Straż Pożarna w Korwinowie
- Wprowadzenie
- OSP Korwinów w latach 1922 - 1939
- OSP Korwinów w latach 1939 - 1945
- OSP Korwinów po II wojnie światowej
- Sztandar OSP Korwinów
- Schyłek OSP w Korwinowie
Warto rozmawiać - spotkania w sołectwach
Społeczeństwo Obywatelskie – wyzwania XXI wieku
Dzieje Ochotniczej Straży Pożarnej w Poczesnej
Poznaj swojego Parlamentarzystę
Dzieje szkolnictwa podstawowego w Poczesnej
Górnictwo rudziane – V wieków tradycji
Jubileusz Parafii Poczesna 1606 - 2006
OSP Korwinów po II wojnie światowej
Po wyzwoleniu z okupacji niemieckiej i uruchomieniu cegielni również Ochotnicza Straż Pożarna w Korwinowie kontynuowała swoją działalność.
Początkowo OSP Korwinów miała swoje pomieszczenia na terenie cegielni. Po upaństwowieniu zakładu przydzielono strażakom do zagospodarowania część dużego murowanego budynku po stodole przy obecnej ul. Ceramicznej. Przebudowano część stodoły i urządzono dwa boksy, w których miał się znajdować sprzęt.
Rok 2012, Budynek stodoły - strażnicy
Rok 2012, Budynek stodoły - strażnicy
Wybrano nowy zarząd w składzie:
- Prezes - Eugeniusz Patorski
- V-ce prezes - inż. Tadeusz Dyja
- naczelnik - Tomasz Gałkowski
- członkowie: Franciszek Ociepa, Józef Kisiel, Jan Bączyński i Antoni Szkop.
Prezesem został wybrany Eugeniusz Patorski, który pełnił tę funkcję do 1964 roku, czyli do czasu rozwiązania OSP Korwinów. Stanowisko naczelnika pełnił nadal Tomasz Gałkowski, aż do czasu powołania go na Komendanta Rejonowego Straży Pożarnych. Po nim naczelnikiem był Paweł Kisiel ze Słowika, do czasu utworzenia OSP w Słowiku. Ostatnim naczelnikiem, aż do czasu rozwiązania OSP w Korwinowie był Zygmunt Dobosz.
Lata powojenne, OSP Korwinów przy budynkach cegielni
Lata powojenne, OSP Korwinów przy budynkach cegielni
Pierwsze lata po wojnie były okresem bardzo ożywionej i skutecznej działalności strażaków. Dzięki doświadczeniu starszych i naborowi młodych członków, jednostka osiągała znaczące sukcesy w dziedzinie sportowo - pożarniczej i w organizacji rozrywek. Intensywnie szkoleni młodzi druhowie zaczęli odnosić sukcesy w zawodach.
Celem pozyskania dalszych funduszy na działalność, strażacy wraz z rodzinami organizowali imprezy rozrywkowe na wolnym powietrzu. Największą sławą i wzięciem cieszyły się zabawy urządzane w okresie letnim. Imprezy te dzięki ciekawemu programowi i licznym atrakcjom cieszyły się wielkim powodzeniem. Przybywało na nie mnóstwo ludzi z okolicznych wiosek, od Kamienicy Polskiej począwszy, aż do Błeszna skończywszy. Zabawy odbywały się nad rzeką Wartą koło młyna, na łąkach należących do Romana Patorskiego lub w parku koło „pałacu”. Na zabawach przygrywała kapela i organizowane były loterie fantowe z bogatymi nagrodami, różne konkursy i atrakcje. Starsi ludzie, pamiętający tamte czasy, wielokrotnie wspominają owe zabawy i opowiadają, jakież to na nich były atrakcje.
Jak już wcześniej wspominałem, na wyposażeniu jednostki była tylko pompa ręczna na wozie konnym. Po wojnie straż odkupiła od Kolejowej Straży Pożarnej starą motopompę, a później przyczepę dwukołową do jej przewozu. Przyczepa ta była podczepiana do wozu konnego.
Lata powojenne, Druhowie Zygmunt Dobosz i Józef Górniak
Lata powojenne, Druh Józef Górniak
W czasie jednej z akcji gaśniczych w 1949 roku miał miejsce groźny wypadek. W sierpniową sobotę urządzane były w Poczesnej dożynki. Na takim święcie zebrali się i strażacy z całej parafii. W tym czasie wybuchł pożar w Hucie Starej. Zaczęły wyć syreny. Zbiegiem okoliczności Stanisław Patorski, który powoził końmi był w domu. Przybiegł do niego Zdzisław Stachurski z wiadomością o pożarze. Stanisław ubrał konie w chomąta i wierzchem szybko pojechali do remizy, gdzie stał wóz z pompą. Konie były już tak przyzwyczajone, że jak tylko usłyszały sygnał, to same się rwały do cegielni, gdzie była remiza. Tak było i tym razem. Na jednym koniu pojechał Zdzisław, a na drugim Stanisław. Ostra klaczka, na której jechał Stanisław tak rwała, że na zakręcie o mało nie skręcili karku bo się potknęła i siadła na zadzie. Za piekarnią Zygmunta Patorskiego nie pobiegła drogą, tylko przez pole prosto do wozu. Po zaprzęgnięciu pojechali na Hutę do pożaru. W międzyczasie strażacy będący w Poczesnej już dostali się na miejsce pożaru i brali udział w gaszeniu.
Rok 1945, Stanislaw Patorski
Po akcji gaśniczej, w czasie powrotu do Korwinowa, w Poczesnej na wysokości ówczesnej posesji Conra (obecnie Sobieraja, ul. Strażacka) dyszel od wozu wraz z wagami, do których były zaprzęgnięte konie, wypiął się z jarzma. Konie się wystraszyły i poniosły, a wóz stoczył się z wysokiej skarpy do rowu. Na koźle siedzieli Stanisław Patorski, Zdzisław Stachurski i Henryk Linda. Na tylnej ławce stali też inni strażacy. Stanisław Patorski zeskoczył z wozu, ale tak nieszczęśliwie, że dostał się pod koło. Szczęście w nieszczęściu, piasta koła drasnęła łydkę, minęła kolano i oparła się o grunt. Stanisław Patorski miał złamane żebra i był mocno poturbowany, leżał dłuższy czas w szpitalu. Zdzisław Stachurski miał złamaną nogę, a Henryk Linda doznał urazu ręki lewej, którą trzymał korbę hamulca. Miał wyłamane wszystkie palce i zwichnięty staw nadgarstkowy. Strażakom, którzy jechali na tylnej ławce nic się nie stało, gdyż zdołali zeskoczyć w porę. Rannych do szpitala odwiózł przygodny, zatrzymany na szosie samochód.
Najczęściej czytane:
Promocja książki "Opowieści z Nawłociowej Pasieki"
Spotkanie z Qbą Bociągą
Podsumowanie projektu Nawłociowa Pasieka Dzieciom
Polecane strony:
KB Systems s.c. - projektowanie zaawansowanych aplikacji internetowych
Elunia.korwinow.com - wiersze, rymowanki, fraszki
CampingSielanka.pl - biwak, kajaki, relaks
Wykorzystujemy pliki cookies, aby nasz serwis lepiej spełniał Państwa oczekiwania. Można zablokować zapisywanie cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki. Aby dowiedzieć się więcej na temat cookies kliknij tutaj.